Mam taki zwyczaj, że ugotowane ziemniaki zostawiam w garnku na kilka dni, żeby zobaczyć, jak się zestarzeją. Niektóre robią się obślizłe, niektóre zeschną, a potem pokryją się pleśnią. Uważam to za prawidłowość.
Ale zdarza się, że niektóre śmierdzą, brutalnie powiem, że ... trupem. Te z pewnością są bardzo podejrzane, najprawdopodobniej z powodu nadmiernej ilości nawozów sztucznych.
Taki trupi zapach mają również niektóre partie ziemniaków, marchewek, kalafiorów, selerów, rzodkiewek, jeśli są przetrzymywane zbyt długo w temperaturze pokojowej.
Przez wiele lat uprawiałam warzywa, więc wiem jak powinny wyglądać stare, nawet nadpsute okazy.
Zazwyczaj kupujemy warzywa do bezpośredniej konsumpcji, zanim zdążą się zepsuć i nie podejrzewamy, że oprócz cennego potasu, magnezu i innych mikroelementów, zawierają również nawozy oraz środki ochrony roślin. A może traktowane są jakimiś konserwantami? A może są skażane bakteriami modyfikowanymi genetycznie do np. biologicznego zwalczania owadów czy innych szkodników.
Ostatnio kupiłam w sklepie ziemniaki sprowadzone z Włoch. Po ugotowaniu wydawały mi się trochę dziwne w smaku. Postanowiłam w ramach eksperymentu zobaczyć co się z nimi stanie. Po 3 - 4 dniach zrobiły się dziwnie lejące, pokryły się białą mazią, a z półpłynnej masy sączył się żółtawy, lekko pieniący płyn.
Nie znam co prawda procedur dot. posiewów mikrobiologicznych, ale mimo to pokusiłam się wziąć próbkę do badania. W hodowli nie wyrosły grzyby, za to na podłożu Mac Conkeya uzyskałam bardzo obfity wzrost bakterii przypominających pałeczki E. coli? Nie mogę powiedzieć jaki to gatunek, ponieważ nie prowadziłam dalszej diagnostyki.
Nie mam pojęcia jaka jest przyczyna takich organoleptycznych zmian, z pewnością nie jest to normalne.
Jeśli mogę coś zasugerować - warzywa kupowane z niepewnego źródła, radzę celowo dłużej przetrzymać, by sprawdzić czy nie zamienią się w śmierdzącą maź.
Coraz częściej trafiają mi się zakupione w warzywniaku podgniłe cebule. Na pierwszy rzut oka zmiany są nie widoczne, łuski nie uszkodzone i nie widać, że cebule są chore. Dopiero w dotyku można wyczuć, że są miękkie, jakby nasiąknięte wodą.
Sam nawóz! Mruczałam niejednokrotnie pod nosem, starając się wybierać ze skrzynki tylko zdrowe okazy. Nie zawsze skutecznie, bo dopiero po przekrojeniu widać objęte zgnilizną 2 lub 3 mięsiste łuski.
Choroby cebuli wywołane są nie tylko z powodu nadmiaru nawozów sztucznych. Są efektem zmian środowiskowych i klimatycznych, nadmiernych wilgoci, powodzi, uszkodzenia pod wpływem np. gradobicia, nie stosowania środków ochrony roślin i przede wszystkim bakteryjnych chorób roślin warzywnych. Najbardziej popularne, w sensie znane to śmietka porażająca cebulę. Ale są też liczne choroby bakteryjne cebuli wywołane są patogenami powszechnie występującymi w przyrodzie.
Dzięki nowoczesnym metodom diagnostycznym udało się sklasyfikować kilka mikroorganizmów wywołujących zmiany chorobowe.
Za opisane wyżej zmiany chorobowe odpowiedzialna jest Burkholderia gladioli pv. allicola. Wywołuje miękką zgniliznę cebuli (sklippery skin)
Gatunek Burkholderia cepatia jest sprawcą bakteriozy na cebuli, znanej jako kwaśna skórka (sour skin). Ale w tym przypadku zewnętrzne łuski są śluzowate o zmienionym zabarwieniu.
Jest jeszcze kilka jednostek odpowiedzialnych za nieprzydatność do spożycia cebuli, znanej przecież w medycynie i przydatnej jako środek antybakteryjny.
Cebula porażona jest przez Gram-ujemne bakterie Pectobacterium carotovorum, Dickeya chrysanthemi, Enterobacter cloacae, Serratia plymuthica, Pantonea ananatis oraz rózne gatunki Pseudomonas.
Patogeny porażające cebulę są zagrożeniem dla upraw na terenie całej Polski.
Literatura:
Post. Mikrobiol. 2014, 53, 1, 81-86 - Bakterie patogenne dla cebuli (Allium cepa)