wtorek, 26 sierpnia 2014

Kalin kakalin kakalinka maja czyli lecznicze właściwości kaliny

Zbliża się pora zbiorów pięknych, dorodnych owoców kaliny, która ma właściwości lecznicze. Jeszcze trochę cierpliwości, bowiem należy odczekać do pierwszych przymrozków, gdyż podobnie jak owoce aronii czy czarnego bzu mogą wykazywać właściwości trujące. Oczywiście nie czekając na niskie temperatury, można kalinę zmrozić w zamrażarce.
Szkarłatnoczerwone kuleczki kaliny (Viburnum opulus L.) zebrane w baldachogrona o smaku cierpko-gorzkim (goryczka po przemrożeniu owoców zanika) i specyficznym, nieprzyjemnym zapachu (obecność kwasu walerianowego i jego pochodnych) wykazują lecznicze działanie w przypadku przeziębień, chorób skóry, serca, hemoroidów. Są przydatne przy bolesnych miesiączkach. Działają moczopędnie i są doskonałym antyoksydantem. 
Wypróbowałam osobiście galaretkę z kaliny, mimo, że jest obrzydliwa, naprawdę pomaga na przeziębienie, łagodzi kaszel, działa wykrztuśnie, napotnie, zastosowana możliwie szybko zapobiega powikłaniom.

Uwaga! 
Nalewki z kaliny zalecane są przy problemach zdrowotnych związanych z organami płciowymi, zwłaszcza kobiecymi. Podobno zapobiegają poronieniom. 
Cennym surowcem zielarskim o leczniczym działaniu mają również kora, liście i kwiaty kaliny, a nawet korzeń. Napary, wywary, susze używane były przez nasze babki i prababki do leczenia chorób w czasach, kiedy nie było jeszcze antybiotyków, a i lekarz nie zawsze był dostępny. Moja prababka używała kalinę, ale jak mówiła mi mama, już moja babcia, mimo, że znała się na zielarstwie nie stosowała jej w kuracjach leczniczych. Być może używała równie dobrego soku z czarnego bzu, albo naparu z kwiatów bzu, a już na pewno stosowała przy przeziębieniach naparu z lipy. Z czasem u Dziadków wycięto kalinę w ogrodzie, a na jej miejsce posadzono leszczynę. 
Również w weterynarii stosuje się kalinę np. kora, liście i owoce używane są do leczenia pryszczycy u bydła.
I jeszcze kilka ciekawostek. 
Kalina w krajach słowiańskich była symbolem dziewictwa. Robiono z jej witek rózgi weselne, ozdabiano korowaje, czyli weselne torty. 
Na przełomie XVII/XVIII wieku wykorzystywana przez szewców do wyrobu z drewna kaliny kołeczków i obcasów. 

Drzewko kaliny w okresie wiosennym  na działce u mojej koleżanki Tereski K. 
Kalina rośnie na terenie Polski, w okolicach Leżajska rośnie dziko nad Sanem, a na bieszczadzkich połoninach, lasach i nad potokami również rośnie obficie, ale jak mi powiedziała moja siostrzenica z Leska w okresie zbiorów trzeba rywalizować z ptakami, ponieważ mimo, że jest gorzka stanowi przysmak ptaków. Jest ozdobą ogrodów ze względu na piękne kwiatostany i przebarwione liście jesienią. 


nasionka kaliny
***
Krzewy kaliny dziko rosnące znalazłam nad Sanem. 

 


Źródło:
Kalina koralowa (Viburnum opulus L.)

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Julian Aleksandrowicz – lekarz z pasją

Profesor medycyny, twórca wielu podręczników lekarskich łączył pracę zawodową z licznymi pasjami. 
Grał na skrzypcach. Kiedy na stronie http://www.medicus.lublin.pl/ przeczytałam, że prof. Aleksandrowicz podczas swoich licznych podróży naukowych nie rozstawał się z aparatem fotograficznym, muszę przyznać, że bardzo mi zaimponował. Portretował przyjaciół, sławnych pacjentów oraz spotkanych mieszkańców egzotycznych krajów. Bardzo chciałabym ujrzeć jego fotograficzny dorobek. W dzisiejszych czasach każdy fotografuje, wiadomo, łatwy dostęp do aparatów cyfrowych, dobrej jakości telefonów komórkowych, smartfonów etc. Kiedyś zdjęcia utrwalano na kliszach fotograficznych, pasjonaci mieli własne powiększalniki, koreksy, suszarki, i nierzadko wywoływali zdjęcia sami. Nawet odczynniki sporządzano własnoręcznie.

Profesor Aleksandrowicz swoją pracą zawodową przyczynił się do upowszechnianiu wiedzy o warunkach i sposobach zachowania zdrowia i przedłużania życia, zdrowej żywności, zapobieganiu chorób zawodowych, nowotworowych i cywilizacyjnych. Jego spojrzenie na ochronę zdrowia, wpływ czynników środowiskowych były mi szczególnie znane z racji mojej pracy zawodowej. Pracowałam w nadzorze nad żywnością, żywieniem i przedmiotami użytku musiałam znać substancje szkodliwe w produktach żywnościowych. Dzisiaj wiedzę na ten temat można bez problemu zaczerpnąć z Internetu, 30-40 lat temu nie było to takie proste. Wiedzę czerpało się z książek. Prof. Aleksandrowicz propagował również wiedzę na łamach Przekroju. 

Przestrzegał przed wzrastającym zanieczyszczeniem żywności pierwiastkami trującymi takimi jak kadm, ołów, rtęć itp. oraz azotanami, azotynami, które przyczyniają się do wzrostu zapadalności na choroby nowotworowe.

Zwracał także uwagę na system magazynowania żywności i jej ew. zanieczyszczenie rakotwórczymi związkami pochodzącymi między innymi z grzybów rozwijających się w źle wietrzonych pomieszczeniach. W wielu doświadczeniach Profesor ze swoim zespołem wykazał możliwość neutralizacji za pomocą selenu toksycznych właściwości aflatoksyn.

Na początku lat 60-tych rozpoczął badania epidemiologiczne związane z nierównomiernym rozmieszczeniem zapadalności na białaczki w Polsce oraz w innych krajach. Badania te dotyczyły również skupisk białaczek ludzi i bydła w różnych regionach Polski, a także w różnych dzielnicach Krakowa (Texas Res. Biol. Med. 1964; 22: 113, Lancet 1967; 2: 1364). W poszukiwaniu środowiskowych czynników leukozogenicznych zwrócił uwagę na częstsze występowanie grzybów niedoskonałych, jak Aspergillus flavus, w mieszkaniach pacjentów z chorobami proliferacyjnymi (Lancet 1970; 21: 43, Folia Clin. Intern. 1972; 22: 9, Texas Rep. Biol. Med. 1973; 4: 715). Grzyby te produkują mykotoksyny wykazujące, jak później się okazało, silne właściwości onkogenne. Współpracownicy Profesora stwierdzili następnie wysoką zawartość przeciwciał przeciwko antygenom Aspergillus flavus w surowicy pacjentów z nowotworami i różnego typu białaczkami (Acta Med. Pol. 1973; 5: 232).


Propagował znaczenie antyoksydantów, m.in. soli kopalnej, drożdży piwnych, otrębów i pieczywa razowego, witamin.

Zwrócił uwagę, że niedobór litu w organizmie sprzyja zaburzeniom psychicznym. 


Profesor Julian Aleksandrowicz urodził się 20 sierpnia 1908 r. w Krakowie, z ojca Józefa (z zawodu kupca) i matki Zofii.

W roku 1926 ukończył krakowskie VI Gimnazjum im. T. Kościuszki, po czym podjął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego, zakończone w roku 1933 dyplomem lekarza.

Do roku 1939 pracował jako asystent w Szpitalu św. Łazarza w Krakowie, w oddziale prowadzonym przez twórcę polskiej szkoły hematologicznej, prof. Tadeusza Tempkę. Zajmował się m.in. możliwością przechowywania krwi, co przyczyniło się do usprawnienia działań stacji krwiodawstwa w czasie działań wojennych.

W 1950 roku powierzono mu organizację III Kliniki Chorób Wewnętrznych, którą potem kierował przez niemal 30 lat. Placówka, przekształcona potem w Klinikę Hematologii AM, stała się jednym z głównych ośrodków medycznych w Polsce.

Profesor Julian Aleksandrowicz był autorem lub współautorem wielu podręczników lekarskich, rozdziałów w specjalistycznych monografiach oraz książek popularnonaukowych, m.in.: "Choroby krwi i układu krwiotwórczego", "Hematologia chorób zakaźnych", "Pożywienie, woda i sól w ochronie zdrowia społecznego", "Nie ma nieuleczalnie chorych", "Sumienie ekologiczne", "Kuchnia i medycyna", "U progu medycyny jutra". Był założycielem i redaktorem pierwszego w Polsce czasopisma hematologiczne "Hematologica Polonica". Pisał także artykuły medyczne w popularnym "Przekroju".


Źródło:


Mieszkał na ul. M. C. Skłodowskiej (dawna ul. Pańska) w Krakowie. Jest jedynym człowiekiem, którego imieniem nazwano w Krakowie dwie ulice - jedna to "Juliana Aleksandrowicza" a druga "Doktora Twardego".

Kamienica przy ul. Skłodowskiej




wtorek, 8 lipca 2014

Ostatnie spojrzenie na moje miejsce pracy

Nie mogłam się oprzeć urokowi pięknych hortensji, więc wlazłam na posesję mojego znajomego i pstryknęłam fotkę sanepidowi. To jest ostatnie zdjęcie, zrobione w chwili, kiedy jeszcze tu pracuję. Zegar odlicza powoli godziny i już wkrótce będę mogła mówić o sobie, o pracy w czasie przeszłym, zrobiłam, pracowałam, zarabiałam, realizowałam swoje pasje ....
Hortensje u państwa Martulów, w tle sanepid i urząd gminy
Jeszcze tylko wykorzystam resztki urlopu, jeszcze tylko zaliczę operację na klinice i jak dobrze pójdzie to będę się musiała cieszyć emeryturą!  
Nie wiem jeszcze ile mi ZUS naliczy za 35 lat i 7 miesięcy pracy. Prawdopodobnie o ok. 1000 zł mniej, niż emerytom urodzonym zaledwie 50 dni wcześniej. urodzonym wcześniej niż w 1954 roku nalicza się wg jeszcze starych przeliczników. 

***
Reminiscencja na temat mojej 35 - letniej pracy w laboratorium mikrobiologicznym. 



czwartek, 3 lipca 2014

80 lat temu zmarła Maria Skłodowska-Curie (1867-1934)

4 lipca 1934 roku zmarła nasza dwukrotna noblistka Maria Salomea Skłodowska-Curie córka Władysława i Bronisławy dd. Boguska. To już 80 lat od śmierci. Urodziła się w tym samym roku (1867), co moja prababcia Marianna Feldman dd. Milli. Imieniem noblistki nazwana jest ulica, przy której mieszkam. 
Jako jedyny naukowiec otrzymała Nagrodę Nobla w dwóch różnych dziedzinach nauk przyrodniczych. W 1903 roku z fizyki za badania nad zjawiskiem promieniotwórczości, po raz drugi w 1911 - z chemii za wydzielenie czystego radu.



Popiersie Marii Skłodowskiej-Curie w Parku im. Henryka Jordana w Krakowie

Maria zmarła na złośliwą anemię, jako powikłanie choroby popromiennej.

Pracowała z uranem, który emitował promieniowanie radiacyjne. Wtedy jednak nikt nawet nie przypuszczał, że może być ono szkodliwe dla zdrowia. 
Emil Herman Grubbe zaczął je stosować w medycynie do leczenia nowotworów.m. in. do leczenia raka piersi wykorzystując promienie X. Poza promieniami X zaczęto wykorzystywać do radioterapii również promieniowanie gamma oraz występujący w rudach uranu rad, pierwszy pierwiastek promieniotwórczy odkryty w 1898 r. przez Piotra Curie oraz Marię Skłodowską-Curie. Do badań nad tym pierwiastkiem wykorzystali oni kilka ton blendy smolistej, pochodzącej z kopalni.
Maria i Piotr Curie nie wiedzieli, że londyński lekarz Percival Pott zauważył już w XVIII w., że na raka moszny najczęściej chorują mężczyźni, którzy w młodości pracowali jako kominiarze. Raka nosa stwierdzano również u tych osób, które poprzez nozdrza zażywały tabaki. A na raka płuc chorowali w Niemczech górnicy wydobywający blendę smolistą (smółkę uranową).

Już pod koniec XIX w, wkrótce po wynalezieniu promieni X, wiele osób zaczęło chorować na białaczkę i nowotwory skóry. Jednymi z nich były robotnice malujące wskazówki zegarków luminescencyjnym radem. Często chorowały na raka języka, bo oblizywały włosie pędzelków.

W Stanach Zjednoczonych potomek niemieckich emigrantów Emil Herman Grubbe z Chicago, pomysłodawca leczenia raka piersi również zaczął odczuwać skutki choroby popromiennej. W połowie lat 40. XX w. z powodu zgorzeli gazowej amputowano mu po kolei wszystkie palce u rąk, a potem całą lewą dłoń i przedramię. Gdy na jego twarzy pojawiły się liczne nowotwory, trzeba było usunąć mu prawie cały nos, dolną wargę i spory fragment szczęki. Choć został oszpecony i porzucony przez żonę, dożył sędziwego wieku – zmarł w 1960 r. w wieku 85 lat. Jednak do końca życia cierpiał na różnego rodzaju nowotwory.
Dziadek Józef Skłodowski herbu Dołęga s. Urbana i Elżbiety Małgorzaty Rykaczewskiej był powstańcem styczniowym. Babcia Salome z Sagtyńskich. Stryj Zdzisław Skłodowski był powstańcem styczniowym.

Maria Skłodowska miała romans z młodszym od siebie o 4 lata fizykiem francuskim Paulem Langevinem. Jego wnuk ożenił się w wnuczką Marii Skłodowskiej - Hélène Joliot.

Ul. Marii Skłodowskiej-Curie w Krakowie

Ul. Marii Skłodowskiej - Curie w Leżajsku

Źródło:

sobota, 14 czerwca 2014

Ziemniaki bogate nie tylko w mikroelementy

Mam taki zwyczaj, że ugotowane ziemniaki zostawiam w garnku na kilka dni, żeby zobaczyć, jak się zestarzeją. Niektóre robią się obślizłe, niektóre zeschną, a potem pokryją się pleśnią. Uważam to za prawidłowość. 
Ale zdarza się, że niektóre śmierdzą, brutalnie powiem, że ... trupem. Te z pewnością są bardzo podejrzane, najprawdopodobniej z powodu nadmiernej ilości nawozów sztucznych. 
Taki trupi zapach mają również niektóre partie ziemniaków, marchewek, kalafiorów, selerów, rzodkiewek, jeśli są przetrzymywane zbyt długo w temperaturze pokojowej. 
Przez wiele lat uprawiałam warzywa, więc wiem jak powinny wyglądać stare, nawet nadpsute okazy. 
Zazwyczaj kupujemy warzywa do bezpośredniej konsumpcji, zanim zdążą się zepsuć i nie podejrzewamy, że oprócz cennego potasu, magnezu i innych mikroelementów, zawierają również nawozy oraz środki ochrony roślin. A może traktowane są jakimiś konserwantami? A może są skażane bakteriami modyfikowanymi genetycznie do np. biologicznego zwalczania owadów czy innych szkodników. 
Ostatnio kupiłam w sklepie ziemniaki sprowadzone z Włoch. Po ugotowaniu wydawały mi się trochę dziwne w smaku. Postanowiłam w ramach eksperymentu zobaczyć co się z nimi stanie. Po 3 - 4 dniach zrobiły się dziwnie lejące, pokryły się białą mazią, a z półpłynnej masy sączył się żółtawy, lekko pieniący płyn. 
Nie znam co prawda procedur dot. posiewów mikrobiologicznych, ale mimo to pokusiłam się wziąć próbkę do badania. W hodowli nie wyrosły grzyby, za to na podłożu Mac Conkeya uzyskałam bardzo obfity wzrost bakterii przypominających pałeczki E. coli? Nie mogę powiedzieć jaki to gatunek, ponieważ nie prowadziłam dalszej diagnostyki.
Nie mam pojęcia jaka jest przyczyna takich organoleptycznych zmian, z pewnością nie jest to normalne. 

Jeśli mogę coś zasugerować - warzywa kupowane z niepewnego źródła, radzę celowo dłużej przetrzymać, by sprawdzić czy nie zamienią się w śmierdzącą maź.  



poniedziałek, 2 czerwca 2014

Bakterie patogenne dla cebuli (Allium cepa L.)

Coraz częściej trafiają mi się zakupione w warzywniaku podgniłe cebule. Na pierwszy rzut oka zmiany są nie widoczne, łuski nie uszkodzone i nie widać, że cebule są chore. Dopiero w dotyku można wyczuć, że są miękkie, jakby nasiąknięte wodą. 
Sam nawóz! Mruczałam niejednokrotnie pod nosem, starając się wybierać ze skrzynki tylko zdrowe okazy. Nie zawsze  skutecznie, bo dopiero po przekrojeniu widać objęte zgnilizną 2 lub 3 mięsiste łuski.
Choroby cebuli wywołane są nie tylko z powodu nadmiaru nawozów sztucznych. Są efektem zmian środowiskowych i klimatycznych, nadmiernych wilgoci,  powodzi, uszkodzenia pod wpływem np. gradobicia, nie stosowania środków ochrony roślin i przede wszystkim bakteryjnych chorób roślin warzywnych. Najbardziej popularne, w sensie znane to śmietka porażająca cebulę. Ale są też liczne choroby bakteryjne cebuli wywołane są patogenami powszechnie występującymi w przyrodzie. 
Dzięki nowoczesnym metodom diagnostycznym udało się sklasyfikować kilka mikroorganizmów wywołujących zmiany chorobowe. 
Za opisane wyżej zmiany chorobowe odpowiedzialna jest Burkholderia gladioli pv. allicola. Wywołuje miękką zgniliznę cebuli (sklippery skin)
Gatunek Burkholderia cepatia jest sprawcą bakteriozy na cebuli, znanej jako kwaśna skórka (sour skin). Ale w tym przypadku zewnętrzne łuski są śluzowate o zmienionym zabarwieniu.
Jest jeszcze kilka jednostek odpowiedzialnych za nieprzydatność do spożycia cebuli, znanej przecież w medycynie i przydatnej jako środek antybakteryjny.
Cebula porażona jest przez Gram-ujemne bakterie Pectobacterium carotovorum, Dickeya chrysanthemi, Enterobacter cloacae, Serratia plymuthica, Pantonea ananatis oraz rózne gatunki Pseudomonas. 

Patogeny porażające cebulę są zagrożeniem dla upraw na terenie całej Polski. 
Literatura:
Post. Mikrobiol. 2014, 53, 1, 81-86 - Bakterie patogenne dla cebuli (Allium cepa) 

piątek, 30 maja 2014

czwartek, 10 kwietnia 2014

Enterokoki w pochwie

Lekarz stwierdził u pacjentki stan zapalny pochwy i zaaplikował leki p/grzybicze bez uprzedniego badania mikrobiologicznego. Pacjentka zrobiła sobie sama wymaz z pochwy. Okazało się, że z wymazów nie wyhodowano grzybów, natomiast w posiewach wyhodowano Enterococcus faecalis. Pytanie tylko czy enterokoki skolonizowały błony śluzowe pochwy, czy wymaz pobrano nieprawidłowo?

Enterococcus faecalis na Columbia agar

Enterococcus faecalis na ChromAgar




Kandydoza pochwy i sromu (vulvovaginitis) może występować u kobiet w wieku przedmenopauzalnym. Objawia się występowaniem gęstej białawej wydzieliny z pochwy, swędzeniem, a także bólem w okolicach sromu.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Trochę statystyki

Na początek pochwalę się, że na moim mikrobiologicznym blogu stuknęło mi ponad 111 tysięcy kliknięć. Bardzo się cieszę i dziękuję Wam za zainteresowanie. 


Tylko w ostatnim miesiącu ponad 6000 wyświetleń, z tego dziennie około 300 wejść. Wg statystyk zainteresowani pochodzą głównie z Polski, ale również w dużym stopniu ze Stanów, Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Holandii, Francji, Rosji, Ukrainy, Kanady i Brazylii. 
Ciekawe, że wśród wyszukiwanych słów kluczowych są np. 'czerwony mocz po burakach' czy 'glizda ludzka'.Najpopularniejszymi postami cieszyły się:


sobota, 5 kwietnia 2014

Ucho pływaka

Niefermentujące pałeczki ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa lub Pseudomonas fluorescens są częstym czynnikiem etiologicznym wywołującym zapalenie ucha zewnętrznego, a nawet środkowego. Przyczyną infekcji może być długotrwała ekspozycja przewodu słuchowego na wilgoć i wodę, dotyka najczęściej miłośników basenów kąpielowych lub innych zbiorników wodnych. Pokusiłabym się o hipotezę, że do infekcji dochodzi również, jeśli nadmiernie dbamy o higienę wydłubując z ucha woskowinę, która przecież służy do ochrony przed drobnoustrojami chorobotwórczymi. 
Na chromogennym podłożu te oksydazododatnie niefermentujące pałeczki rosną w postaci srebrzystych kolonii.



Leczenie amoksycyliną / kwas klawulanowy często stosowaną przez lekarzy, nawet laryngologów, nie daje efektów terapeutycznych, bowiem szczep Ps. aeruginosa wykazuje naturalną oporność na ten związek, podobnie jak na ampicylinę, cefazolinę, cefotaksym, ceftriakson, ertapenem, chloramfenikol, tetracykliny/tigecykliny. 

Ps. aeruginosa wykazuje naturalną oporność na kanamycynę i neomycynę związaną z niską aktywnością enzymu AAC(3’)IIb.

Ps. aeruginosa wykazuje naturalną oporność na trimetoprim oraz umiarkowaną oporność na sulfonamidy. Należy je uznać za oporne na trimetoprim/sulfametoksazol niezależnie od wyniku in vitro.

zobacz też:

Pseudomonas aeruginosa w owrzodzonej ranie palca stopy

sobota, 15 marca 2014

Śmiertelnie groźne patogeny

Stosowanie antybiotyków, często bezzasadne i na dodatek o szerokim spektrum działania doprowadziło do pojawienia się groźnych patogenów niewrażliwych na leki. Kilkanaście lat temu można było kupić w aptece dobre i tanie antybiotyki. Przykładowo ampicylina, zalecana do zwalczania pałeczek Salmonella jest nieosiągalna na rynku farmaceutycznym. Dlaczego? Bo tania? Bo mało dochodowa dla farmaceutów? Pewnie tak. Lepiej zaaplikować pacjentowi droższe cefalosporyny, lepiej, bo pewniejsza skuteczność terapeutyczna, niż tania ampicylina. 
Alarmującym problemem jest również powszechne i nadmierne używanie antybiotyków nie tylko w medycynie, ale również rolnictwie i hodowli.
A szczepy bakteryjne są bardzo sprytne. By uniknąć zagłady potrafią wytwarzać szereg mechanizmów obronnych. Posiadają geny kodujące enzymy odpowiedzialne za unieszkodliwianie antybiotyków.
I tak np. pojawiły się gronkowce złociste oporne na meticylinę (MRSA), enterokoki oporne na wankomycynę (VRE), wielooporne Pseudomonas aeruginosa i Acinetobacter sp. oraz pałeczki Enterobacteriaceae, posiadające beta-laktamazy o rozszerzonym spektrum substratowym (ESBL) i karbapenemazy (MBL, KPC), Streptococcus pneumoniae oporne na penicylinę i makrolidy, a także na tzw. nowe fluorochinolony. Narasta tez oporność na cefalosporyny III generacji, antybiotyki „ostatniej szansy” (ceftriakson i cefotaksym), zwłaszcza w leczeniu zakażeń inwazyjnych. 
Wszystkie te szczepy bakteryjne, wysoce patogenne, dodatkowo posiadają szereg innych czynników zjadliwości.

Nowym wyzwaniem w dziedzinie medycyny okazały się szczepy oporne na wszystkie antybiotyki. Wykrywanie różnych rodzajów oporności bakterii na antybiotyki jest niezmiernie istotne, służy bowiem osiągnięciu celu klinicznego oraz monitorowaniu sytuacji epidemiologicznej.
Do takich patogenów alarmowych o bardzo dużej śmiertelności wytwarzające karbapenemazy KPC należą m. in. pałeczki Pseudomonas aeruginosa i pałeczki Klebsiella pneumoniae KPC+ oraz MBL+.
Obserwuje się rozprzestrzenianie się tych wieloopornych patogenów niezwykle łatwo w środowiskach szpitalnych.

KPC są β-laktamazami zdolnymi do hydrolizowania praktycznie wszystkich leków z grupy β-laktamów (penicyliny, cefalosporyny, monobaktamy, karapenemy). Niebezpieczeństwo związane z szczepami KPC+ wynika stąd, że są one oporne na leki „ostatniej szansy”, za jakie uważane są karbapenemy (imipenem, meropenem, ertapenem, doripenem). Enzymy KPC są słabo hamowane przez inhibitory β-laktamaz (kwas klawulanowy, sulbaktam, tazobaktam), wykazują oporność na połączenia inhibitorów β-laktamaz z β-laktamami. Obserwuje się in vitro wrażliwość tylko na gentamycynę, kolistynę i tigecyklinę. Czasami szczepy są wrażliwe na amikacynę. Efektywność działania powyższych antybiotyków nie została jednak udowodniona w badaniach klinicznych, ale z powodu braku innych opcji terapeutycznych są one stosowane 'na ratunek'.

W przypadku wyhodowania przez laboratorium szczepów KPC+ należy niezwłocznie je przesłać do potwierdzenia do Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds Lekowrażliwości Drobnoustrojów (KORLD). 
Niezwłocznie zgłosić wykrycie takiego szczepu na specjalnych formularzach do Inspekcji Sanitarnej celem wdrożenia procedury postępowania epidemiologicznego (m. in. określenie pochodzenia szczepu, źródła ogniska epidemicznego, badanie chorych i skolonizowanych nosicieli, monitorowanie zagrożenia).

piątek, 7 marca 2014

Pseudomonas aeruginosa w owrzodzonej ranie palca stopy

Czynnikiem etiologicznym odpowiedzialnym za dużą, owrzodzoną ranę na palcu stopy okazała się pałeczka ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa. Owrzodzenie palca utrzymuje się u pacjentki od co najmniej roku. 


Pseudomonas aeruginosa na Columbia Agar

Pseudomonas aeruginosa na Columbia Agar
Lekooporność pał.  Pseudomonas aeruginosa na podłożu M-H



Pseudomonas aeruginosa na podłożu chromogennym
Linki dot. Pseudomonas aeruginosa

Zielone paznokcie. Pseudomonas aeruginosa






środa, 5 marca 2014

61 rocznica śmierci Józefa Stalina. Z cyklu - Refleksje na temat

Pewnie zastanawiacie się co łączy Józefa Stalina z biologią, naukami przyrodniczymi i dlaczego postanowiłam słów kilka napisać o tym przystojniaku na zdjęciu w moim blogu o tematyce ściśle biologicznej.
Plik:Stalin 1902.jpgMatka Stalina pochodziła z chłopów pańszczyźnianych i była praczką. Ojciec z zawodu szewc na co dzień w stanie upojenia alkoholowego znęcał się nad żoną oraz dziećmi, w tym nad małym Józefem. Może dlatego w dzieciństwie był dzieckiem słabym i chorowitym, trzecim w rodzinie, dwoje starszych umarło w niemowlęctwie. 
Może dlatego, że pochodził z patologicznej rodziny, jego traumatyczne przeżycia z dzieciństwa spaczyły psychikę Stalina w jego dorosłym życiu? 
A może śmierć ukochanej żony była tym traumatycznym impulsem do znienawidzenia ludzkości i utraty wszelkich uczuć do innych ludzi? 
Stalin był dwukrotnie żonaty. Jego pierwsza żona, Jekaterina Swanidze, zmarła po czterech latach małżeństwa w 1907 roku po ciężkiej chorobie – dostępne źródła różnią się w jej określeniu, i tak wymieniane jest zapalenie płuc, gruźlica oraz tyfus.
Stalin podobno cieszył się dużym powodzeniem u kobiet.  Podobno jego druga żona, Nadieżda, popełniła samobójstwo także przez wzgląd na niewierność męża. Podobno Stalin pogardzał żoną i wielokrotnie poniżał ją w obecności swoich współpracowników. Nadieżda Alliłujewa popełniła samobójstwo w 1932, choć niektórzy historycy skłaniają się ku wersji, iż została zamordowana z polecenia męża, lub że Stalin celowo doprowadził ją do tak desperackiego czynu. 


Stalin aprobował pseudonaukową działalność Trofima Łysenki, uznając jego teorie i poglądy za oficjalną naukę państwa radzieckiego łysenkizm. Istotą łysenkizmu było zaprzeczenie istnienia genów i uznanie dziedzicznej zmienności środowiskowej za główny czynnik przystosowawczy. Łysenkizm określany był jako „nowa biologia” lub „twórczy darwinizm radziecki.

Ponieważ 
łysenkizm zakładał m.in. skokowe powstawanie nowych gatunków, obiecywał uzyskanie natychmiastowych wyników, takich jak zwiększenie plonów, szybkie otrzymanie odmian odpornych na mrozy, pasożyty i szkodniki, wytworzenie zupełnie nowych gatunków użytecznych gospodarczo. Prace ściśle naukowe musiały być opatrzone dodatkowym komentarzem w duchu ideologii marksizmu- leninizmu. 

Decyzja propagowania przez Stalina łysenkizmu miała negatywny i długotrwały wpływ na rozwój biologii i rolnictwa w ZSRR, przyczyniła się do katastrofalnego stanu radzieckiej produkcji rolniczej – ocenia się iż w 1953, w chwili gdy umarł Józef Stalin, ilość produkowanego mięsa i warzyw w całym ZSRR była niższa niż za cara Mikołaja II.


Najbardziej krwawym przejawem działań Stalina była kolektywizacja (1929-34), czyli przymusowe zapędzenie chłopów do tzw. kołchozów, będących czymś pośrednim między spółdzielniami produkcyjnymi, a komunami rolnymi. W wyniku przymusowej kolektywizacji przeprowadzonej na początku lat 30. zesłano do łagrów ponad 2 miliony chłopów, z czego tylko od lutego 1930 do grudnia 1931 ponad 1,8 miliona – kilkaset tysięcy zmarło w obozach, a kulminacją wymierzonej przeciwko chłopom akcji stał się Wielki Głód na Ukrainie, który spowodował śmierć co najmniej od 6 do 7 milionów ludzi (niektóre szacunki podają liczbę nawet 10-15 milionów ludzi).
Zmarł 5 marca 1953 roku. Nie było mnie wtedy jeszcze na świecie. I chwała Bogu. Może gdyba jego I żona nie zmarła na tyfus czy gruźlicę - świat byłby lepszy i szczęśliwszy?

Źródło:



sobota, 8 lutego 2014

Prof. dr hab. med. Kazimierz Ulewicz (1919-1991)

Kiedy w latach 80. zdecydowałam się robić specjalizację z mikrobiologii, poprosiłam o pomoc prof. dr. hab. Kazimierza Ulewicza, aby zechciał być moim promotorem i koordynować plan praktyk, kursów, stażów specjalizacyjnych i zaliczeń, ustalał terminy egzaminów. Egzamin z mikrobiologii zdałam 24 XI 1987 roku. 
Fot. Komisja Specjalizacyjna z mikrobiologii lekarskiej. Prof. dr hab. Kazimierz Ulewicz (po prawej) oraz prof. dr hab. Juliusz Reiss. 

Prof. dr hab. med. Kazimierz Ulewicz piastował w tym czasie stanowisko kierownika Zakładu Epidemiologii i Ekologii Człowiek w Rzeszowie przy ul. Warzywnej 3. Prof. dr hab.Kazimierz Ulewicz ur. się 1919 roku. 
Zaczął studia na Wydziale Medycznym dwa lata przed wojną, do jej wybuchu zdążył zdać, jako jedyny na roku, wszystkie pięć egzaminów z najwyższą oceną. 
Profesor do Rzeszowa przyjechał z Gdyni, gdzie przez wiele lat pracował w Katedrze i Zakładzie Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Była to placówka naukowa o charakterze akademickim należąca do Wojskowej Akademii Medycznej im. Gen. B. Szareckiego w Łodzi, powstała na potrzeby Marynarki Wojennej. Przygotowywała i szkoliła kadry medyczne związane z morzem, ratowaniem załóg okrętów podwodnych, ich bezpieczeństwa pracy, w zakresie higieny okrętowej ,odżywiania marynarzy podczas długotrwałych rejsów morskich. Wojskowe kadry medyczne miały działać zarówno w okresie wojennym jak i pokojowym.
Prof. Ulewicz – jako kmdr prof. dr hab. Kazimierz Ulewicz kierował Katedrą Medycyny Morskiej WAM od 1968 roku do 1980. Był jednym z sześciu naukowców, którzy uzyskali w ramach Zakładu Medycyny Morskiej i Tropikalnej tytuł profesora.
Krakowska Akademia Medyczna utworzyła w roku akademickim 1975-1976 w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym przy ulicy Szopena w Rzeszowie Stacjonarne Studia Lekarskie dla studentów IV, a następnie V i VI roku studiów. W związku z tym potrzebowali na uczelni samodzielnych pracowników nauki - lekarzy, którzy w sposób bardzo profesjonalny prowadziliby i kierowali zajęciami dydaktycznymi w latach osiemdziesiątych. Prof. Ulewicz przyjechał do Rzeszowa z zamiarem zorganizowania II Wydziału Lekarskiego (zamiejscowego) AM w Krakowie.


Prof. Ulewicz był autorem kilku książek: 

  • Krótki zarys historii medycyny morskiej. 1982, Wyd. Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej. 
  • Materiały do zajęć z mikrobiologii klinicznej dla słuchaczy V roku Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej (w ramach kursu z zakresu chorób zakaźnych). 1989. Wyd. Akademia Medyczna im. M. Kopernika w Krakowie. 
  • Ekologia i klinika zakażeń i inwazji pasożytniczych odzwierzęcych. 1990. Wyd. Akademia Medyczna im. M. Kopernika w Krakowie. 

Był również współautorem książek: 

  • Zarys kliniki chorób zakaźnych i tropikalnych. 1988. Wyd. Akademia Medyczna im. M. Kopernika w Krakowie. 
  • Z badań nad występowaniem pałeczek czerwonki i pierwotniaków jelitowych. 1988. Wyd. Akademia Medyczna im. M. Kopernika w Krakowie.
 ***
Korzenie profesora Kazimierza Ulewicza sięgają wileńszczyzny. Jego przodkowie pochodzą spod Kowna, gdzie jeszcze do roku 1939 był czysto polski zaścianek, Ulewicze. Pradziadek, schronił się po Powstaniu Listopadowym w okolicach Jarosławia, gdzie, podobnie, jak kilkunastu innych powstańców litewskich znalazł pomoc u Czartoryskich. 
Ojciec Stefan Ulewicz urodził się już w Sieniawie Jarosławskiej, gimnazjum zakończył maturą w Jarosławiu. W czasie I wojny światowej służył w austriackim wojsku, który stacjonował w okolicach Radomia i tam w wojskowym szpitalu 4 sierpnia 1917 roku urodził się mu syn Tadeusz Ulewicz.
Szczepan Ulewicz po I wojnie wrócił do Krakowa. Pracował na Poczcie Głównej prawie przez pół wieku, w tym, jako naczelnik działu listonoszów. Żył 90 lat.

Tadeusz Ulewicz (brat Kazimierza) na Uniwersytet przyszedł z przygotowaniem klasycznym ze starego Gimnazjum im. św. Jacka. 
Polecam bardzo ciekawy artykuł o Tadeuszu Ulewiczu 'Panicz na przesłuchaniu', z którego możemy dowiedzieć się, że prof. Tadeusz Ulewicz zachorował na tyfus plamisty, w czasie okupacji karmiąc wszy w polskim Instytucie Odo Bujwida w Krakowie. 
"Ja te wszy karmiłem jeszcze po wojnie, gdy pracowałem już na Uniwersytecie. Im zawdzięczałem tyfus plamisty, ale także napisanie dwóch rozdziałów pracy doktorskiej poświęconej twórczości Kochanowskiego. Dlatego mówię o nich z wielką sympatią... dwadzieścia klatek z wszami dwa razy dziennie przymocowywałem na rękach i udach. Trzymałem je tak długo, aż wszy były upite, czerwone i zaczynały od ciała odpadać na siatki owych klatek. Wtedy musiałem się bardzo pilnować, by niemiłosiernie swędzącej skóry nie drapać, tylko jak najszybciej przecierać ją spirytusem. Karmienie wszy dawało legitymację, wskazywało hitlerowcom miejsce zatrudnienia." - wspominał Tadeusz Ulewicz
Odo Bujwid - – lekarz immunolog, bakteriolog, w 1890 roku założył w Krakowie, na wzór warszawski, wytwórnię surowic i szczepionek.

 

środa, 29 stycznia 2014

Prof. zw. dr hab. Janusz Jeljaszewicz (1930-2001)

Miałam przyjemność osobiście poznać pana profesora podczas Zjazdu Towarzystwa Mikrobiologicznego, zorganizowanego we wrześniu 1992 roku w Krakowie.
Wiedziałam wówczas, że prof. Janusz Jeljaszewicz był Dyrektorem Państwowego Zakładu Higieny, członkiem Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności oraz autorem, współautorem wielu książek medycznych m. in. 'Podstawy antybiotykoterapii', wielotomowych dzieł w języku angielskim poświęconych gronkowcom i mikrobiologii lekarskiej. Był autorytetem w mikrobiologii i bakteriologii, cenionym zarówno w kraju, jak i za granicą.
  Prof. Janusz Jeljaszewicz urodził się 8 sierpnia 1930 roku w Wilnie, w rodzinie znanej z tradycji wojskowych - jego ojciec Aleksander Jeljaszewicz – Polak narodowości tatarskiej był przedwojennym zawodowym oficerem kawalerii Wojska Polskiego. Walczył m. in. w 13 Pułku Ułanów Wileńskich w garnizonie Nowa Wilejka, w którym objął dowództwo 1 Szwadronu Ułanów Tatarskich, ostatniego pododdziału jazdy tatarskiej w historii Rzeczypospolitej.

Janusz Jeljaszewicz podczas okupacji uczęszczał na tajne nauczanie w szkole podstawowej w Wilnie. Maturę zdawał w Liceum im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie (w 1950 r.). Studia ukończył na Akademii Medycznej w Poznaniu, tam też rozpoczynał karierę naukową. W 1960 r. przeniósł się do AM w Warszawie, a od 1963 r. pracował w PZH. 
Prof. Janusz Jeljaszewicz był popularyzatorem nauk medycznych. Prowadził audycje telewizyjne DIAGNOZA. Zapraszał najwybitniejszych przedstawicieli z dziedziny medycyny, przybliżając widzom tajniki wiedzy medycznej.
Był twórcą i organizatorem cyklu międzynarodowych sympozjów na temat gronkowców. Scalał naukowców z Zachodu z naukowcami zza żelaznej kurtyny. W tamtych czasach, jeszcze przed transformacją Jego działania były takim 'Oknem na Świat'. Współpracował z naukowcami z Anglii, Niemiec, USA czy Szwecji. 
Współredagował ważne naukowe czasopismo 'Postępy Mikrobiologii'.
Zmarł 7 maja 2001 roku. 

Chciałabym przytoczyć fragment tekstu wygłoszonego przez Jana K. Ludwickiego na pogrzebie Profesora.

(...) Kiedy 30 lat temu wszedłem do Jego gabinetu i na jedynym wolnym skrawku ściany, pośród setek książek zobaczyłem napis:
"Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale do końca życia będę bronił twojego prawa do mówienia tego". 
Była to dla młodego absolwenta, w roku 1970 jedna z pierwszych lekcji tolerancji.

I jeszcze jeden fragment, jaki znalazłam w Internecie, który przybliża sylwetkę Profesora, jako wielkiego miłośnika książek:

W branży znane jest nazwisko poznańskiego bibliofila, który w trakcie pracy zawodowej czerpał radość z kupowania książek. Za kwotę uzyskaną ze sprzedaży w 2001 roku w stołecznym Antykwariacie Naukowym kolekcji Janusza Jeljaszewicza można było kupić przyzwoite mieszkanie.

Gdy po wojnie Wileńszczyzna została wcielona do ZSRR, wielu Tatarów zdecydowało się na przesiedlenie do Polski, często na tzw. "Ziemie odzyskane". Jednym z najważniejszych ośrodków diaspory tatarskiej stał się Gdańsk, gdzie przesiedleńcy skupili się wokół imama Ibrahima Smajkiewicza. 


Ojciec prof. Janusza Jeljaszewicza - Aleksander Jeliaszewicz urodzony w 1902 r. w Wilnie.
Jako słuchacz rosyjskiego korpusu kadetów, wraz z "białymi" Rosjanami został w 1919 r. ewakuowany do Turcji, później znalazł się na Bałkanach, gdzie służył w serbskiej straży granicznej. Do odrodzonej Polski powrócił w 1925 r. i został przyjęty do wojska polskiego.
W 1936 r., na prośbę społeczności tatarskiej, w ramach 13 Pułku Ułanów Wileńskich utworzono Szwadron Tatarski i do niego zaczęto kierować wszystkich poborowych Tatarów polskich. 25 października 1938 r. dowódcą tego szwadronu mianowano rotmistrza Aleksandra Jeljaszewicza. Był on znany z gorliwego przywiązania do religii swoich przodków, zwłaszcza w dziedzinie obyczajowości i przepisów dotyczących codziennych, obowiązkowych modłów. Bardziej liberalnie traktował jednak zakaz spożywania alkoholu: pijał bowiem kumys - tatarski napój ze sfermentowanego kobylego mleka - zaprawiony najczystszym spirytusem.
W pierwszych dniach września 1939 r. 13 Pułk Ułanów walczył pod Piotrkowem, następnie przeprawiał się przez Wisłę w rejonie Maciejowic. Pod Maciejowicami 9 albo 10 września szwadron tatarski wykonał szarżę na nieprzyjaciela. Jak wiele lat później usłyszał od jego dowódcy pisarz Włodzimierz Paźniewski, Tatarzy potraktowali żołnierzy Wehrmachtu niezgodnie z regulaminem kawalerii, który przewidywał w takich wypadkach "zniszczenie" bądź "rozpoznanie" nieprzyjaciela. Ułani rotmistrza Jeljaszewicza mieli zaś atakować specjalnym sztychem, polegającym na odrąbywaniu szablą uszu. Nie wiadomo, ile obciętych małżowin pozostało na polu walki. Poniżeni Niemcy jakoś nie kwapili się, by wspominać o tym w raportach.
Maciejowicka szarża stanowi symboliczne zamknięcie historii walk oddziałów tatarskich w wojsku polskim. Nieco później 13 Pułk Ułanów został rozbity pod wsią Suchowola na Lubelszczyźnie. Jeljaszewicz z garstką swoich ludzi próbował przebić się do granicy węgierskiej, ale dostał się do niewoli i resztę wojny spędził w oflagu.

Czytaj więcej na:
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ostatni-tatarski-kawalerzysta-Rzeczypospolitej-n43660.html##tri autor: Marcin Stąporek


Po wojnie Aleksander Jeliaszewicz zamieszkał w Gdańsku. W Gdańsku odnalazł swoją ukochaną z Wilna, Marię (zwaną Marusią). Choć nie była muzułmanką, imam Smajkiewicz udzielił im muzułmańskiego ślubu.
Aleksander pracował jako urzędnik PZU. Był aktywnym działaczem miejscowej społeczności tatarskiej. Zmarł w roku 1978. Jego grób znajduje się na Muzułmańskim Cmentarzu Tatarskim w Warszawie.

Natomiast w Gdańsku w Parku Oruńskim odsłonięto w 2010 roku Pomnik Tatara RP, gdzie ostatnie lata życia spędził dowódca ostatniego w historii Polski oddziału jazdy tatarskiej, Aleksander Jeljaszewicz. 

sobota, 18 stycznia 2014

Nawracające infekcje układu moczowego

Najczęstszym patogenem wywołującym zakażenia układu moczowego (ZUM) są uropatogenne szczepy E. coli, rzadziej Klebsiella sp., Enterococcus sp. Nawracające infekcje dróg moczowych wywołane są zazwyczaj tym samym drobnoustrojem w krótkim czasie po leczeniu lub w wyniku leczenia nietrafionym lekiem. 


Wśród pacjentów z nawracającymi infekcjami dróg moczowych (NZUM), którzy mają stałe zlecenie na badania bakteriurii, czynnikiem etologicznym, oprócz w/w są pałeczki Proteus mirabilis, oraz Pseudomonas aeruginosa.

W przypadku infekcji nawracających konieczne jest wykonanie posiewu moczu i leczenie na podstawie określenie lekowrażliwości patogenu. Infekcje są groźne, bowiem mogą prowadzić do nieodwracalnego uszkodzenia nerek, do kamicy, do podwyższonego ciśnienia, nie mówiąc już o niekomfortowym samopoczuciu, obniżeniu jakości życia pacjentów, a także są przyczyną licznych wizyt u lekarza.

W przypadku podwyższonego ciśnienia, należy zwrócić uwagę, czy aby przyczyną nie jest infekcja dróg moczowych i czy po zastosowaniu działań profilaktycznych (patrz niżej) ciśnienie nie ulegnie poprawie.

NZUM są problemem dotykającym najczęściej młode, aktywne seksualnie kobiety, kobiety po menopauzie, kobiety cierpiące z powodu wypadania narządu rodnego, nietrzymania moczu i zalegania moczu w pęcherzu po mikcji. Należy wykluczyć kamicę, prostatę, zbyt niski poziom żeńskich hormonów płciowych, które sprzyjają nawrotom choroby.

Zakażenie dolnych dróg moczowych (pęcherza, cewki moczowej) charakteryzuje się częstomoczem, pieczeniem przy oddawaniu moczu, bolesnym parciem na mocz, bólem w okolicy spojenia łonowego. Niekiedy jeszcze bóle głowy i wzrost ciśnienia.

Zazwyczaj nie obserwuje się wystąpienia gorączki, bólów w okolicy nerek, osłabienia czy nudności, tak jak to ma miejsce w przypadku ostrego odmiedniczkowego zapalenia nerek.

Leczenie infekcji nawracających opiera się na leczeniu ostrych epizodów ZUM, a także na profilaktyce przewlekłej.

W przypadku współistnienia nietrzymania moczu ważne jest leczenie (farmakologiczne, fizjoterapeutyczne) tego zaburzenia).

Do działań profilaktycznych w NZUM zaliczamy:

  • gdy tylko zaobserwujemy niepokojące objawy  - podawanie małej dawki chemioterapeutyku codziennie przed snem (lub 3 x w tygodniu) np. 50 -100 mg nitrofurantoiny (koniecznie z wit. C), kotrymoksazolu, lub innego antybiotyku, zgodnie z antybiogramem
  • stosowanie probiotyków
  • spożywanie soku lub wyciągu z żurawin, które nawet w bardzo małym stężeniu hamują namnażanie się bakterii
  • zakwaszanie moczu (witamina C)
  • spożywanie dużej ilości płynów
  • nieprzetrzymywanie moczu w pęcherzu (regularne oddawanie moczu).


Literatura:
Problemy diagnostyki i terapii nawracających infekcji układu moczowego
Autor: Agnieszka Mastalerz-Migas, Andrzej Steciwko
Źródło: "TERAPIA" NR 2 (221), LUTY 2009, Strona 25-29
http://www.terapia.com.pl/publ/id_title,3488
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...