czwartek, 8 października 2020

Koronasceptycy

Antycovidowcy - przeciwnicy pandemii i antyszczepionkowcy bojkotują restrykcje, nie chcą nosić maseczek, organizują demonstracje oraz akcje w mediach społecznościowych przesyłając groźne przekazy pod hasłem „Fałszywa pandemia, wirusa nie ma, włącz myślenie”, także na swoich profilach włączają aplikację "Podaję dłoń, nie noszę kagańca", tłumacząc, że "to test na inteligencję, myślenie, odwagę, test na bycie dumnym Polakiem".

 

Jako mikrobiolog z wykształcenia apeluję, aby nie ulegać fałszywym argumentom podpowiadaczy koronasceptyków. 
Nie bagatelizujmy pandemii, ryzyka zachorowania na COVID-19 i skutków związanych z wirusem SARS-CoV-2. Nikt nie potrafi określić końca wszystkich zagrożeń wywołanych przez pandemię COVID-19. Musimy jednak żyć nadzieją, że ten okres kiedyś się skończy i powrócimy do w miarę normalnego funkcjonowania w życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym. Naszym wspólnym obowiązkiem jest przestrzeganie restrykcji sanitarnych, które mogą ograniczyć skalę nieszczęść dotykających współczesny świat.
Od kilku dni statystyki biją rekord w dobowej liczbie nowych przypadków zakażeń koronawirusem. Rośnie druga fala pandemii. Tylko dzisiaj, jak podało Min. Zdrowia zanotowano:
Liczba zakażonych koronawirusem: 111 599/ 2867 osób zmarło.
- najwięcej od początku epidemii w woj. małopolskim - dzisiaj 548, a 166 nowych przypadków zakażenia w Krakowie, gdzie największym problemem jest ponad 400 rozproszonych ognisk, trudnych do określenia źródła zakażenia. Duże ognisko w krakowskim DPS - 96 osób zakażonych, w tym 33 osoby to personel, 66 to pensjonariusze). W domach studenckich - 6 osób z AGH, 1 osoba z DS UJ. Lek. Marcin Jędrychowski ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie sugeruje, żeby rozważyć utworzenie w jakiejś dużej auli, w szkole, czy może w Turon Arenie łóżka dla covidowych pacjentów, bo w szpitalach na intensywnej terapii już teraz brakuje miejsc. Trudno się dodzwonić pacjentom covidowym oraz osobom na kwarantannie, którzy chcieliby uzyskać informacje. A Dominika Łasek-Gronek z WSSE w Krakowie tłumaczy się obciążeniami opracowywania tak duże ilości ognisk.
- 256 nowych zachorowań na Podkarpaciu, w tym 7 nowych w pow. leżajskim.
Od początku epidemii w woj. podkarpackim potwierdzono badaniami ogółem 5168 zakażeń, 170 osób zmarło. W pow. leżajskim potwierdzono ogółem 193 zakażeń, 13 osób zmarło.
Uszanujcie pracę medyków. Szpitale też nie nadążają z przyjmowaniem pacjentów.
Dbając o swoje zdrowie dbamy o zdrowie innych.
***
Moja znajoma napisała mi: 
Aniu nie wiem naprawdę co myśleć, ale gdyby tak ludzie umierali i nie byłoby miejsca w szpitalach to ludzie by na ulicach leżeli jak muchy, wszystko to jest celowe, ludzie słabną bo z braku tlenu w tych maseczkach i przy wysokiej temperaturze to mdleją.
Odpisałam jej:
Negowanie zachorowań na COVID-19 i nie stosowanie się do restrykcji to paraliż służby zdrowia, który w skutkach odbije się niekorzystnie na diagnostykę i leczenie innych chorób takich jak np. nowotwory, schorzenia kardiologiczne, neurologiczne etc, utrudniony dostęp do specjalistów, do zaplanowanych operacji, odwiedzin bliskich przebywających w szpitalach, zwolnieniach lekarskich.
Osobiście znam osoby, które bardzo ciężko przechorowały COVID-19, przebywały w szpitalu jednoimiennym, były podłączone do respiratorów, natomiast nie słyszałam o ludziach, którzy by zemdleli z powodu noszenia maseczki.

zobacz też:
Koronawirus SARS-CoV-2, Covid-19
V fala pandemii koronawirusa SARS-COV-2

niedziela, 8 marca 2020

Koronawirus SARS-CoV-2, Covid-19

Szalejący na całym świecie koronawirus SARS-CoV-2 (wcześniej nazywany 2019-nCoV, zidentyfikowany w Wuhan) wywołuje chorobę zwaną Covid-19. 
Koronawirusy to grupa wirusów RNA (rdzeń wirusa zawiera jako materiał genetyczny kwas rybonukleinowy), do której należy np. grypa, HIV wywołujący AIDS. 
Koronawirusy są jednymi z największych wirusów RNA pod względem długości genomu (~ 30 000 nukleotydów) oraz rozmiaru wirionu (sferyczny, 80-180 nm średnicy). 
Pierwsze wzmianki o ludzkich koronawirusach pochodzą z lat 60. XX wieku, kiedy to udało się wyizolować i opisać dwa patogeny – HCoV-229E oraz HCoV-OC43. Koronawirusy przez lata znajdowały się na uboczu głównego nurtu badań w wirusologii i medycynie, ponieważ te dwa gatunki wywołują łagodne przeziębienie, które bez żadnej interwencji ustępuje w ciągu kilku dni. Dopiero początek XXI wieku przyniósł światu epidemię choroby wywołanej przez nieznany wcześniej, wysoce zakaźny gatunek koronawirusa SARS (ang. severe acute respiratory syndrome).  (...) W 2012 roku, po 10 latach od epidemii SARS-CoV, pojawiły się przypadki nowej, ciężkiej i często śmiertelnej choroby układu oddechowego wywoływanej przez koronawirus MERS [1].


3D medical animation coronavirus structure.jpg
By https://www.scientificanimations.com - https://www.scientificanimations.com/wiki-images/, CC BY-SA 4.0, Link

Koronawirusy przenoszą się głównie drogą kropelkową, a pierwszym miejscem infekcji jest nabłonek migawkowy górnych dróg oddechowych.
SARS-CoV-2 posiada jedynie receptory komórkowe dla komórek płuc (zaraża tylko płuca). Wrota zakażenia to nos lub usta. SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się w kropelkach z dróg oddechowych poprzez kaszel i kichanie na odległość nawet 10 metrów [3]. Oznacza to, że oddychanie powietrzem nie niesie zagrożenia infekcją.
Ponieważ jest nowym, wcześniej nie znanym wirusem ludzie nie posiadają wytworzonej odporności. Nie ma leków, ani szczepionek, które chroniłyby przez zakażeniem lub ograniczałyby rozwój infekcji. Jedyną opcją jest leczenie objawowe.
***
Badania diagnostyczne technikami molekularnymi PCR i Real-Time RT-PCR w kierunku zakażeń układu oddechowego wirusami SARS; MERS; SARS-CoV-2 wykonywane są w laboratorium Zakładu Wirusologii NIZP-PZH - zgodnie z rekomendacjami WHO i ECDC. 
***
Wirus przenosi się drogą oralno-fekalną, więc stolec (z dużym prawdopodobieństwem również mocz) są potencjalnie zakaźne.

Z najnowszych danych wynika, że w przypadku infekcji wirusami z grupy SARS-CoV-2 przeciwciała IgM mogą być wykrywane we krwi po 3-6 dniach, natomiast przeciwciała IgG po 8 dniach. Wysoce prawdopodobnym jest, że niebawem personel medyczny będzie mógł korzystać z dodatkowych narzędzi diagnostycznych (np. szybkie testy/POCT – już dostępne na rynku).
***

Prof. dr hab. n. med. Katarzyna Dzierżanowska-Fangrat, konsultant krajowa w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej, wydała oświadczenie dotyczące tzw. szybkich testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Zwraca w nim uwagę, że w diagnostyce zakażeń SARS-CoV-2 należy stosować metody molekularne, a nie serologiczne.

"zgodnie z aktualnymi zaleceniami WHO w diagnostyce zakażeń SARS-CoV-2 należy stosować metody molekularne. Badania należy wykonywać w laboratoriach 2. klasy bezpieczeństwa biologicznego (BSL-2), które posiadają odpowiednią infrastrukturę i doświadczenie w molekularnej diagnostyce zakażeń wirusowych".

Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (Centers for Disease Control and Prevention - CDC) pracują nad testem serologicznym wykrywającym swoiste dla SARS-CoV-2 przeciwciała w klasie IgM/IgG na potrzeby prowadzenia dochodzenia epidemiologicznego i diagnostyki retrospektywnej zakażeń COVID-19.
Zwraca także uwagę, że "dotychczasowe doświadczenia z diagnostyką serologiczną zakażeń innymi ludzkimi koronawirusami wskazują na potencjalne ryzyko reakcji krzyżowych z pozostałymi beta-koronawirusami".

"Tylko zastosowanie metod molekularnych pozwala na spełnienie laboratoryjnego kryterium potwierdzenia przypadku COVID-19, zgodnie z obowiązującą definicją przypadku na potrzeby nadzoru nad zakażeniami ludzi nowym koronawirusem".
Źródło: Puls Medycyny
https://pulsmedycyny.pl/ekspert-nie-zaleca-sie-testow-serologicznych-w-celu-wykrywania-koronawirusa-sars-cov-2-985405?fbclid=IwAR3ADCnFIxWRZkCVJHiz3HLJCzR1_tTYsGJ5dxdV23FfvfmkR3mJBG1Q_dQ


 ***
Kilka praktycznych rad dot. wskazań i środków ostrożności:

Pamiętaj, że wirus może znajdować się na wszelkiego rodzaju powierzchniach - uchwytach, klamkach, przełącznikach, przyciskach, desce klozetowej, kluczach, na banknotach i bankomatach, portmonetce, klawiaturze czy telefonie, domofonie, windzie, na zabawkach, na sprzęcie na placach zabaw, kierownicy roweru i kierownicy samochodowej, itp. 

Wirus jest wrażliwy na detergenty, na 70% alkohol. Ma zdolność przeżywania na powierzchni przez kilka dni. Przecieraj powierzchnie płynem na bazie alkoholu 70 %. Po zakończeniu wycierania pozostaw do wyschnięcia na powietrzu.


Nie jest prawdą, że wódka zabija wirusy. Alkohol 40% jest za słaby na zabicie wirusa, a spirytus uszkadza nabłonek ułatwiając wniknięcie wirusa do organizmu.

Używaj jednorazowych chusteczek higienicznych, rękawiczek lateksowych, winylowych lub nitrylowych. 

Maseczki chirurgiczne nie chronią przed wirusami, jednak mogą być pomocne, ograniczają nieświadome dotykanie błon śluzowych ust i nosa, ograniczają również rozpryskiwanie śluzu podczas kichania i kaszlu osoby chorej. Problem w tym, że w Polsce maseczki nie tylko z filtrem Hepa, ale i chirurgiczne i przeciwpyłowe tzw 'budowlane', przeciw smogowe są nieosiągalne, niestety.
Trzeba wiedzieć, że maseczki budowlane absolutnie nie nadają się do ochrony przed drobnoustrojami. 
Używanie szczelnych maseczek nie jest obojętne dla organizmu, uniemożliwia bowiem prawidłową wymianę gazów. Wiadomo, że podczas oddychania przy wydechu następuje wydalenie dwutlenku węgla, zaś przy wdechu dostarczenie tlenu. Szczelna maseczka powoduje ponowne wdychanie zużytego powietrza, a więc CO2, zamiast powietrza bogatego w tlen. Konsekwencją jest niedotlenienie organizmu (niedotlenienie krwi, powoduje w konsekwencji niedotlenienie narządów - serca, nerek, mózgu), a także skraplanie się wody w płucach.
Ciekawe info nt sprzętu ochrony osobistej - maseczki chirurgiczne, respiratorowe, skuteczność w filtrowaniu cząstek o wielkości 0,3 mikrona i większych (zauważając, że koronawirus jest mniejszy). Ochrona oczu i in. Warto przeczytać również komentarze na które odpowiada autor
Poniższy obraz pokazuje rozmiar koronawirusa w stosunku do innych małych cząsteczek, takich jak bakterie, czerwone krwinki lub cząsteczka pyłu PM10
Jeśli to możliwe, przy kaszlu lub kichaniu należy używać jednorazowych chusteczek, które należy od razu wyrzucać. Tylko jeśli nie macie takiej możliwości, kichnijcie lub odkaszlnijcie w łokieć. Wówczas na ubraniu w tym miejscu znajdzie się zakaźny wirus zdolny przenosić się przez co najmniej tydzień!
Myj ręce jak najczęściej, po wszelkiego rodzaju czynnościach. Nie musi to być płyn na bazie alkoholu, wystarczy zwykłe mydło (koronawirusy posiadają lipidową osłonkę wrażliwą na detergenty). Fachowcy prześcigają się jak prawidłowo myć ręce przy użyciu dozownika, nie uwzględniają opcji, kiedy większość używa mydła i wody z kranu zamykanego kurkiem. Zarówno mydło jak i kurek jest siedliskiem drobnoustrojów.
CDC zaleca, aby w przypadku braku mydła i wody stosować odkażacz do rąk na bazie alkoholu zawierający co najmniej 60% alkoholu . Pozostaw do wyschnięcia na powietrzu.
Regularne mycie rąk powoduje wysuszenie rąk, co w skrajnych przypadkach może narazić je na infekcje. Aby temu zaradzić, regularnie używaj nawilżacza na bazie gliceryny.

Osobiście uważam, że długie paznokcie, tipsy oraz pierścionki na palcach utrudniają utrzymanie higieny.

Unikaj kontaktu z osobami kichającymi i kaszlącymi, unikaj tłumu. Jedno kichnięcie to jest wyrzucenie w postaci aerozolu mikrocząsteczek wydzieliny śluzowej zawierającej groźne drobnoustroje.

Witamina C, rutinoscorbin, wapno, cynk uszczelniają komórki i utrudniają przedostawaniu się wirusa w głąb organizmu. Suplementacja witaminy D chroni przed ostrymi infekcjami dróg oddechowych, odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu układu odpornościowego. Należy jednak mieć na uwadze, że suplementacja zmniejsza ryzyko infekcji, ale jej nie leczy.
Materiałem zakaźnym jest mocz i kał osoby zakażonej koronawirusem.

Mam też pewne wątpliwości i uwagi:

W Polsce istnieje duża społeczność bezdomnych, która może stanowić grupę zagrażającą. Nie mają dostępu do Internetu, nie są świadomi zagrożeń. Służby sanitarno-epidemiologiczne mają utrudniony kontakt w przypadku ustalania wywiadu epidemiologicznego. Na dodatek obserwuje się grzebiących w śmietnikach, nierzadko zawierających np. zakażone chusteczki higieniczne.

W sklepach można bezkarnie wybierać z półki pieczywo nie opakowane, nie zabezpieczone przed osobami nie przestrzegającymi należytej higieny. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ekspedientki zakażą produkty spożywcze przy jednoczesnym kontakcie z pieniędzmi. 

Trawa na boisku podczas treningów i meczów jest obficie opluta i zasmarkana przez sportowców, którzy podczas upadku tarzają się w tej mieszance wydzielin. Nic dziwnego, że coraz więcej sportowców choruje i z tego powodu odwoływane są mecze.

Diagnostyczne testy w kierunku Koronawirusa SARS-CoV-2 sprowadzono do Polski stosunkowo późno. Nie było możliwości zdiagnozowania osób z objawami grypopodobnymi, którzy chorowali w styczniu i w lutym. Jeśli część z tych osób miała nie grypę, ale Covid-19 to istnieje prawdopodobieństwo, że te osoby są nosicielami koronawirusa SARS-CoV-2

Linki:
[1]. Ludzkie koronawirusy
[2]. BHP w laboratorium mikrobiologicznym
[3]. https://twitter.com/PalliThordarson/status/1236549331106156544
[4]. https://fastlifehacks.com/n95-vs-ffp/

piątek, 13 września 2019

Stomatologia

Wizyta w gabinecie stomatologicznym jest dla wielu dzieci koszmarem. Ale czy tylko dla dzieci? Nie, zdecydowanie nie. Dorośli też boją się dentysty.
Żyjący w I wieku przed naszą erą, Rzymski lekarz Aulus Cornelius Celsus, który żył w I wieku pne zalecał w swoim dziele „De Medicina” sposób na walkę z próchnicą poprzez codzienne szczotkowanie zębów. Oczywiście nie było szczoteczek, ale używano gałązek drzew czy krzewów. W XV w. Chińczycy skonstruowali pierwszą szczoteczkę z drewna i końskiego włosia lub sierści borsuka. Zęby czyszczono ziołami, a nawet dezynfekowano ludzkim moczem uznawanym za środek bakteriobójczy. Pastę do zębów w tubce rozpowszechniono w 1896 roku. 
Cyrulicy, którzy zajmowali się strzyżeniem i goleniem, wyrywali również zęby, uważając, że to najlepszy sposób na uśmierzenie bólu. Na szczęście czasy kowali i cyrulików, którzy wyrywali zęby minęły bezpowrotnie. 

W czasach mojego dzieciństwa i mojej młodości, a były to lata 60., 70. ub. wieku medycyna stomatologiczna była na kiepskim poziomie. 
Podobnie było również w czasach pokolenia moich dzieci. W dzisiejszych czasach dzieci mają dużo lepsze i komfortowe możliwości zadbania o uzębienie. Technika poczyniła ogromny skok w stomatologii. W latach 80. dzieci w żłobku i przedszkolu miały w ramach profilaktyki fluorowanie i lakowanie, co miało wpływ na zahamowanie próchnicy, zdrowsze zęby i ładniejszy uśmiech. Ale za to w szkole nie było gabinetów stomatologicznych.

Z perspektywy czasu muszę podzielić się refleksją. Na samą myśl współczuję samej sobie. Rodzice nie chodzili ze mną do dentysty, z bólem zęba sama zgłaszałam się do gabinetu, sama prosiłam dentystkę o leczenie. Boże, jakie to było traumatyczne wydarzenie. Gabinety były źle wyposażone, borowanie wiertarkami niskoobrotowymi było porównywalne z torturami. Narzędzia wielokrotnego użytku sterylizowane przez gotowanie, nie było autoklawów. Nie było maseczek, rękawiczek, a higienistka przytrzymywała głowę, gdy usuwano zęba i to bez znieczulenia. Ubytki wypełniano toksycznym amalgamatem.

W mojej podstawówce mieliśmy gabinet stomatologiczny obsługiwany przez jedną dentystkę. Leczenie odbywało się w godzinach lekcyjnych, ale chyba też po południu. Nie tak łatwo było dostać się do gabinetu, bo dentystka w międzyczasie leczyła również prywatnie, osoby spoza szkoły. Prywatnie to za dużo powiedziane, leczenie w czasach PRL było bezpłatne, bo gabinetów prywatnych chyba nie było.



 


 


 

 

piątek, 9 sierpnia 2019

Cholera

Na temat epidemii cholery pisałam również na moim blogu genealogicznym:
Pozwolę sobie wrzucić informacje nt cholery, informacje bez modyfikacji, które dawno, dawno temu zamieściłam na stronie www na Onecie. Wtedy był to polski portal internetowy. Strona ta już nie istnieje, ponieważ od kiedy Onet został przejęty przez niemiecko-szwajcarski koncern wszystkie dane zostały utracone. 

Na przestrzeni wieków ludność walczyła z różnego rodzaju zarazą. Ludzkość od zawsze cierpiała z powodu chorób zakaźnych. Dżuma, cholera, gruźlica i ospa dziesiątkowały ją w starożytności i średniowieczu. W XII. stuleciu szalała ospa, w XIII - trąd, w XIV - dżuma, w XV - syfilis, w XVI - czerwonka (dyzenteria), w XVII - gruźlica, a w XVIII - tyfus (Salmonella typhi). Wiek XIX upłynął pod znakiem epidemii cholery, która pochłonęła 40 mln ofiar. W wielkiej epidemii grypy w 1919 r. życie straciło 20-25 mln ludzi. Wszystkie poprzednie epidemie przyćmiło AIDS - 100 mln zarażonych. Wkroczyliśmy w XXI w. Co nas czeka?

Cholera jest to ostra zakaźna i zaraźliwa choroba jelit, wywołana przez bakterie - przecinkowce cholery (Vibrio cholerae). Występują dwa biotypy: klasyczny, wyizolowany przez Kocha w 1883 r., i El Tor, wyizolowany przez Gotschlicha w 1906 r. Każdy biotyp może występować w serotypach: Inaba i Ogawa. Identyfikacja biotypu poprzez typowanie fagowe potrzebne jest dla celów epidemiologicznych. 

Drogi szerzenia

Człowiek może się zarazić drogą pokarmową. Zwykle zakażenie się dokonuje poprzez wypicie wody zanieczyszczonej odchodami ludzkimi. Ludzie ulegają zakażeniu drogą pokarmową, najczęściej pijąc zanieczyszczoną wodę, lub spożywając zakażoną żywność zwłaszcza owoce i jarzyny, lody, małże, krewetki i inne tzw. owoce morza. Rzadziej dochodzi do zakażenia przez styczność z chorą osobą i jej otoczeniem, kiedy przecinkowce przenoszone są przez zanieczyszczone ręce.

Występowanie

Konkurentką dżumy w masowym uśmiercaniu ludzi była cholera. W 1817 roku epidemia cholery wybuchła w Kalkucie. Stamtąd kupcy i żeglarze przenieśli ją do niemal każdego zakątka na ziemi. W 1830 roku zaraza dotarła do Rosji, gdzie zabiła co dwudziestego Rosjanina. Rok później cholera zaatakowała Wielką Brytanię, zabijając 78 tys. osób. Wkrótce dotarła także do naszego kraju zarażając co trzydziestego Polaka. Epidemie szerzyły się w Polsce od 1831 r. do 1923 r. - później występowały jedynie pojedyncze zawleczone zachorowania. W 1832 roku epidemia zaczęła wygasać, aby powrócić na początku nowego stulecia. Od 1900 roku w Indiach na cholerę zmarło 20 mln osób. Podobnie w Sudanie, Etiopii czy Somalii. Na początku lat 90. epidemia cholery wybuchła także w Peru zabijając 500 tys. osób. W 1994 roku wojna plemienna w Rwandzie doprowadziła do tragicznych warunków sanitarnych. Rozkładające się zwłoki zanieczyściły wodę powodując epidemię cholery, która każdego dnia zabijała 1000 osób. Gdy zaraza osiągnęła swe ekstremum co minutę umierał przynajmniej jeden zarażony tą śmiertelną chorobą. W ciągu 10 dni zmarło 20 tys. osób. 
W Polsce choroba nie występuje epidemicznie od 1922r., ale w każdej chwili do Polski może przyjechać osoba w okresie wylęgania choroby. Występuje często w postaci epidemii i pandemii zwłaszcza w Ameryce Południowej, Bangladeszu i Indiach. W Europie występuje rzadko i jest przywlekana z krajów tropikalnych. W 1981r. zanotowano zawleczony drogą lotniczą przypadek w Warszawie, a w 1995r. w Legnicy u turysty po powrocie z Indii.
Objawy choroby
Główny objaw cholery, mianowicie biegunka spowodowana jest wytwarzanymi przez bakterie toksynami. Okres wylęgania cholery, tzn. okres od zakażenia do wystąpienia pierwszych objawów, jest bardzo krótki - od mniej niż 1 doby do 3-5 dni. Częstemu oddawaniu stolca nie towarzyszy bolesne parcie, częste w innych biegunkach zakaźnych. W przypadkach objawowych zdarzają się też chlustające wymioty, bez poprzedzających nudności. Szybkie odwodnienie prowadzi do wysuszenia skóry, zapadnięcia oczu, zaostrzenia rysów twarzy. Typowe skargi ze strony pacjenta obejmują bolesne kurcze mięśni, szczególnie podudzi, co jest spowodowane utratą elektrolitów. Pojawia się szczekający, piskliwy lub zachrypnięty głos. Gwałtowne objawy odwodnienia są bardzo niebezpieczne u niemowląt i małych dzieci. Temperatura ciała obniża się, ciśnienie krwi spada, tętno staje się szybkie. Utrata zarówno wody jak i elektrolitów (sodu, potasu, chloru, wapnia, magnezu i innych) doprowadza do załamania się czynności układu sercowo-naczyniowego. Stolec szybko przyjmuje konsystencję wody z niewielką domieszką śluzu (przypomina wodę po płukaniu ryżu) i wydalany jest nawet w ilości kilkunastu litrów na dobę. Istnieje też tzw. "postać sucha" w której dochodzi do toksycznego porażenia jelit, zatrzymania stolca (nie ma więc biegunki), masowego gromadzenia się wody w świetle jelit i szybkiego zgonu chorego w niedługim czasie od zachorowania W wyniku utraty elektrolitów dołączają się bóle mięśni. Nie leczona cholera prowadzi do spadku ciśnienia krwi, osłabienia, zaburzeń orientacji, śpiączki i zgonu. U podłoża biegunki leży wzmożenie ruchów robaczkowych jelit (perystaltyka), upośledzenie wchłaniania wody i przenikanie płynnych składników krwi do jelit.

Leczenie

Leczenie odbywa się najlepiej w warunkach szpitalnych i wymaga intensywnego nawadniania kroplówkami (glukoza lub sacharoza) oraz uzupełniania elektrolitów (np. Gastrolit). Sód jest najważniejszym kationem płynu pozakomórkowego. Razem z anionem chlorkowym reguluje utrzymanie odpowiedniego ciśnienia osmotycznego i równowagi kwasowo-zasadowej. Nadmierna utrata sodu występuje przy biegunkach i wymiotach. Sytuacja taka wymaga możliwie szybkiego uzupełnienia braków sodu, doustnie lub dożylnie. W razie konieczności leczenie uzupełnia się antybiotykami.

Każdy przypadek rozpoznania lub podejrzenia cholery wymaga natychmiastowego zgłoszenia inspektorowi sanitarnemu, a w dalszej konsekwencji wojewódzkiemu inspektorowi sanitarnemu lub dyżurnemu lekarzowi wojewódzkiemu. Chory zostaje skierowany na przymusowe leczenie szpitalne, a osoby ze styczności z chorym są izolowane lub poddane ścisłej obserwacji przez okres 5 dni.

Rozpoznanie

Rozpoznanie kliniczne powinno być potwierdzone laboratoryjnie izolacją V. cholerae 01. Cholerę wykrywa się po wykonaniu posiewu kału lub wymiocin, ewentualnie z żywności. Wyizolowane szczepy należy przesłać do PZH do potwierdzenia.

Trochę historii.
Steinau (dziś Nowy Kamieñ). Około roku 1830 zapanowały nieurodzaje, co przybliżyło klęskę głodu, która w 1831 roku spowodowała epidemię cholery. Wiele rodzin wymarło a w ich domach drzwi i okna przez długi czas były pozabijane deskami, co wywoływało u przechodnia widmo śmierci i trwogi. Wymarłe na cholerę rodziny zostały zapomniane. Pozostało po nich cmentarzysko w oddali za gospodarstwem numer 1 Günther'ów na terenie piaszczystym, gdzie chowano jedynie zmarłych na cholerę w okresie epidemii.

(...) Warto wspomnieć o ustalonych przez historyków pewnych prawidłowościach dotyczących populacji. Otóż obliczono, że w poprzednich wiekach na ok. 35 mieszkańców rodziło się w ciągu roku jedno dziecko. Stąd z liczby urodzin dzieci w okresie jednego roku w danej miejscowości, udokumentowanej dzięki księgom metrykalnym, można ustalić dość precyzyjnie liczbę mieszkańców -mnożąc liczbę nowo narodzonych przez 35. Przy badaniu ksiąg zgonów z XVII-XIX w. zauważa się, że bardzo dużo dzieci umierało przed ukończeniem drugiego roku życia. W niektórych XIX-wiecznych wsiach, np. na ok. 92 osoby zmarłe w ciągu 10 lat - przypadło ok. 42 dzieci przed ukończeniem dwóch lat, co stanowiło 45 proc. ogółu zmarłych. Najwięcej niemowląt umierało w jesieni, a najmniej w zimie. Dorośli natomiast umierali najczęściej zimą i na przedwiośniu.

Zrozumiałe jest, że epidemie dżumy i cholery występowały częściej w dużych skupiskach ludzkich, to jest w dużych miastach, niż w wioskach i małych miasteczkach. Istnieją zapisy w księgach metrykalnych, pochodzące z I poł. XIX w., świadczące o tym, że w wielu miejscowościach, nawet na wielu wsiach, byli wyznaczeni "dozorcy zdrowia". Do ich obowiązków należało zawiadamianie wójtów o wypadkach zachorowań - czyli o ewentualnej epidemii, a to w celu wydania zakazu kontaktowania się z "podejrzanymi" o zarazę. W miastach izolowano chorych w specjalnych szopach, zaś dostęp do nich mieli tylko ochotnicy zaangażowani jako pielęgniarze. Tak było np. w Lublinie.

W wiekach obowiązywania na wsiach pańszczyzny (aż do 1864 r.) - jak wskazują księgi parafialne - wymierały w znacznym procencie młode kobiety - mężatki, w większym niż żonaci gospodarze. W I poł. XIX w. proporcja liczby zmarłych mężatek w wieku do 21-40 w stosunku do zgonów mężów w tym samym przedziale wiekowym wynosiła 4:1. Po zniesieniu pańszczyzny ta różnica stopniowo zmniejszała się, co pozwala mniemać, że kobiety były bardziej osłabione, min. na skutek odrabiania pańszczyzny, niż mężczyźni. Przy tym - z po- wodu dużej śmiertelności dzieci przed ukończeniem drugiego roku życia - jeszcze w II poł. XIX w. średnia życia ludności wiejskiej wynosiła nieco powyżej 20 lat. Była ona znacznie niższa aniżeli w krajach Europy zachodniej.

Od ostatniego ćwierćwiecza XVIII w. wprowadzono do akt zgonów zapisy o przyczynie śmierci. Informacje były podawane przez krewnych zmarłego, a nie przez lekarza, czy inną kompetentną osobę, stąd ich wiarygodność nie może być duża. Jednakże dzięki tym zapisom można się zorientować, jaka była wówczas w społeczeństwie polskim (tak na wsi, jak i w mieście) znajomość chorób i interpretacja powodów zgonów. Np. w Opolu Lubelskim (miasto) jako przyczyna śmierci były wymieniane następujące choroby: febra putrida - gorączka zgniła, phtysis - gruźlica, dissenteria - dyzenteria (są powody, by mniemać, że chodziło nie tylko o współczesne rozumienie tej choroby, ale także np. o grypę), pustulis suffocatus - krostami, bąblami wyniszczony, morbo contagioso - na skutek choroby zaraźliwej, tussi agressus - atak kaszlu (dusznicy?), hydrope et ulceribus suffocatus - na skutek wodnej puchliny (rak?) i wrzodów. Często nie podawano przyczyny, lecz tylko informację, że śmierć była "nagła" lub "ze starości" - u osób powyżej 50 lat (!). W Karczmiskach - czyli parafii wiejskiej - podawano w 1797 r. następujące przyczyny zgonów: ob dolorem pectoris - z powodu bólu w piersiach, peripneumonia affectus - chory na zapalenie opłucnej, phlegmate suffocatus - wyniszczony (uduszony) wydzieliną dróg oddechowych, epilepticus - chory na padaczkę, tussi laborans - udręczony kaszlem, cierpiący na kaszel. Interesujące jest, że osoby prowadzące akta parafialne dysponowały jednak pewną wiedzą medyczną lub przynajmniej znajomością terminologii chorób. Są także przykłady szczególnej długowieczności, np. w Opolu Lubelskim w 1795 r. na kilkadziesiąt osób zmarłych - jedna osoba przeżyła 102 lata, zaś trzy inne osiągnęły wiek 90, 92 i 97 lat. Przytoczone dane świadczą, że księgi zgonów mogą być źródłem także do badań z historii medycyny.

Mimo dużej śmiertelności dzieci przyrost naturalny ludności był stosunkowo duży. Stąd na wsiach zachodziła konieczność podziału (i rozdrobnienia) gospodarstw rolnych, co jednak nie uchroniło wsi przed przeludnieniem, zwłaszcza w I pot. XIX w. W tym okresie w aktach zgonów podawano numer domu osoby zmarłej i dzięki temu można obliczyć liczbę rodzin mieszkających w jednym domu wiejskim. Często zdarzało się, że w okresach kilkunastoletnich mieszkały w nim 3 lub 4 rodziny. Dopiero rozwój przemysłu w miastach w II poł. XIX w. przyczynił się do zmniejszenia przeludnienia wsi, na skutek odpływu młodych do pracy w fabrykach, co również zahamowało nieco podział i atomizację gospodarstw rolnych. (...) 
źródło: Wiadomości Archidiecezji Lubelskiej, Memoranda, 1999, nr 2, s. 381-389
**
Fragment ze strony Ołpińscy (strona też już nie istnieje
"......Epidemia ta zgładziła większość małych dzieci i dorosłych. Objawiała się ogromnym odwodnieniem organizmu, zagęszczeniem krwi , biegunkami i wymiotami oraz straszliwymi bólami i sinieniem. Nie było żadnego ratunku, nie znano bowiem jej przyczyny, że wywołuje ją bakteria później odkryta przez Kocha jako laseczka cholery. Brak odpowiednich warunków higienicznych, umiejętności walki z nią oraz niedożywienie ludności powodowały, że był to prawdziwy bicz Boży jak mówiono. ....... " to fragment umieszczony pod nr 34 Olpinscy
(...) Wyobraź sobie miasto otoczone murami z uliczką biegnącą wewnątrz murów na tzw. "zatyłkach", gdzie przez wykonane dziury odprowadzano wylewane nieczystości i ścieki na skarpę extra muros. Tak było w XIX wieku, kiedy wcześniej w XVI miasto posiadało wodociągi i specjalne doły oczyszczane regularnie. Toteż każda zaraza była kataklizmem . Jeszcze raz pięknie dziękuję. W Bieczu przesypywano ciała zmarłych na cholerę wapnem i na tym miejscu postawiono kapliczkę. I też były msze i procesje z poświęcaniem.

**
Cholera - morbus, cholera azyatycka; żółta gorączka i inne podobnych własności choroby.
F. V. Raspail: Lekarz domowy i domowa apteka; Warszawa 1850, s. 206-8
Przyczyny: Wciśnienie się do kanału pokarmowego, a szczególniej do cienkich kiszek, mnóztwa drobnych robaczków, które jak się zdaje, należą do rodzaju muchy.
Skutki: Gdy kiszki wewnątrz zostaną rozorganizowane przez zgubną przyczynę choroby, krew gęstnie i krzepnie, tkanki chudną i wysychają; ściskanie gwałtowne żołądka, sprawia womity żółte, zielone, czarne; dla tej samej przyczyny kiszka kółkowa wypróżnia się wyrzutami złej natury; członki miotają się konwulsyjnie; ciało czernieje, chudnie, marszczy się, kurczy, w mgnieniu oka, iż tak powiem, zamienia się w mumię.
Leczenie: Biada choremu, jeżeli wpadnie w ręce medycyny zwlekającej! Biada ludzkości, jeżeli medycyna jeszcze jest napojona zasadami przeciw zapalnemi! Śmiertelność staje się nieprzeliczona, ludność bywa co dzień dziesiątkowana.
Nie byłem wolny w czasach cholery; lecz my w więzieniu nie trzymaliśmy się zasad fakultetu, i dobrześmy na tem wyszli. Miałem przy sobie towarzysza niewoli, człowieka barzo rozsądnego, który, z przekornej natury swego ducha, zaczął się napychać czosnkiem, pieprzem, porami, cebulą, rzodkwią, słowem jadł wszystko czego wówczas zabraniał fakultet; jego przykład naśladowało wielu innych; zuchwalcy nasmiewali się bezkarnie z cholery i medycyny; i nie wiedząc o niczem, mieli po sobie słuszność. Żarty bywają częstokroć wewnętrznym uczuciem prawdy, tylko nie umieją jeszcze powiedzieć dla czego.

Jeżeliby jeszcze kiedy zjawiła się między nami cholera, upoważnieni jesteśmy głośno oświadczyć, że za pomocą naszej metody leczenia, zatrzymanoby jej postęp bez wielkiej trudności. Officerowie w naszych koloniach dali już wiadomość, drogą prassy, jak łatwo leczą się i zabezpieczają od żółtej gorączki. [...]
Zabezpieczyć się można od cholery, zachowując porządek życia kamforowy i aolesowy, używając pokarmów silnych, aromatycznych, z czosnekiem, piprzem, imbirem, często powtarzanem zmywaniem kamforowym alkoholem, kolońską wodą i długiem nacieraniem się maścią kamforową.

Wyleczyć się zaś można, gdy za najpierwej objawionemi poznakami podwoi się leki ochronne i gdy się ich nie zaniecha dopóty, aż wszelka obawa niebezpieczeństwa przeminie. Kataplazmy przeciwko robakom na cały brzuch, odmieniane co kwadrans; mocne nacieranie alkoholem kamforowym przez cały czas kiedy się przyrządza kataplazm. Aloes i zupa ziołowa natychmiast. Enemy przeciwko robakom i z tytuniu. Co godzina po 3 gran kamfory połykanej z jednym łykiem wody smołowej. Woda uśmierzająca na głowę, na szyję i na ręce pod piersiami; przemywanie tąż wodą całego grzbietu, i zaraz potem mocne nacierania od głowy aż do stóp maścią kamforową. Częste płókania gardła wodą słoną. W kilka godzin po zaczęciu tego leczenia, dać połknąć choremu 18 gran kalomelu w kryształkach, pokruszonego ale nie utartego na miałki proszek, a w pół godziny potem olejku rycinowego. Gdy przeminie kryzys, użyć trzeba kąpieli w wodzie uśmierzającej i alkaliczno-żelaznej, z nacieraniami po wyjściu z kąpieli. Jak najleprze aromatyczne pożywienie, skoro chory uczuje apetyt. Do picia woda solona.
http://www.pfm.pl/u235/navi/184003/back/0
**

Z dziejów Szczytna. Kurek Mazurski-Wiek XIX

Wraz z początkiem 1831 roku w Królestwie Polskim wybuchła przywleczona przez wojska carskie epidemia cholery. W Pasymiu i Szczytnie odwołano wszystkie jarmarki, natomiast w Wielbarku władze Prus zobowiązały wszystkich przybyszów do odbywania kwarantanny. Wszędzie, gdzie było to tylko możliwe, rozwieszano ulotki. Grożono najcięższymi sankcjami wszystkim, którzy chcieli do Prus wwieźć starą bieliznę, ubranie lub wełniane nakrycie.

Władze królewieckie, ponosząc olbrzymie nakłady finansowe, wydrukowały instrukcje o zapobieganiu cholerze. Część przetłumaczono na język polski i rozkolportowano wśród ludności nie potrafiącej czytać po niemiecku.

Epidemia cholery

W Prusach Wschodnich pierwsza ofiara cholery zmarła w maju 1831 roku. Ogólne przerażenie ogarnęło wszystkich mieszkańców. Panikę spotęgowała w połowie czerwca informacja o wybuchu epidemii w Gdańsku.

Cholera w naszej części Mazur nasiliła się na początku sierpnia. W Szczytnie wraz z chorobą szerzyły się strach i rozpacz. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu landrata Berga w Szczytnie i Pasymiu rozdawano bezpłatnie lekarstwa, sprowadzano lekarzy. [...]Trzej medycy, kierowani i zachęcani przez pana von Berga niezmiernie aktywnie i roztropnie przeciwdziałali chorobie, w wyniku czego z 400 chorych tylko 132 zmarło - czytamy w kronice Pasymia.

Szczycieński magistrat znajdował się wówczas w bardzo trudnej sytuacji. Kasa miejska była pusta, nie wpływały jakiekolwiek wpłaty z tytułu podatków, zaś w miejscowym lazarecie niezbędna była większa liczba pomocników, których nie było czym opłacić. W opustoszałym częściowo mieście mieszkańcy we własnym zakresie musieli zabiegać o wozy do wywożenia ciał oraz o zapas trumien, ponieważ trudno było z góry przewidzieć, ile epidemia pochłonie ofiar.

Władze, obawiając się rozprzestrzeniania epidemii, postanowiły nie grzebać zmarłych na cmentarzu znajdującym się tuż przy kościele ewangelickim. Na ten cel przeznaczono część terenu, należącego do gminy ewangelickiej, znajdującego się przy dzisiejszej ulicy Piłsudskiego. Obszar ten leżał wówczas poza granicami miasta.

Magistrat wygospodarował pieniądze na zatrudnienie grabarza oraz wzniesienie w dość szybkim czasie domu kwarantannego dla przybyszy nadciągających od strony wschodniej. Największe koszty pochłaniały wozy i trumny, zaś pomocnicy w lazarecie zażyczyli sobie 15 srebrnych groszy "dniówki". Oba magistraty, zarówno szczycieński, jak i pasymski, w porozumieniu z landratem Bergiem, starały się w Królewcu o pożyczkę dla kas miejskich. Gdy mimo nalegań, władze królewieckie nie wysupłały jakiejkolwiek kwoty, landrat von Berg z własnej kieszeni zapłacił pielęgniarzom, dla Szczytna oraz Pasymia przekazał zasoby kasy powiatowej w wysokości ponad 300 talarów oraz wyjednał z kasy państwowej zaliczkę mniej więcej w tej samej wysokości.

Rozpaczliwą sytuację obu miast przedstawiono królowi pruskiemu, którzy w darze łaski przekazał 500 talarów. W efekcie zarządzonej w całej prowincji kwesty, dodatkowo uzyskano jeszcze 120 talarów.

Dzięki landratowi von Bergowi w dość szybkim czasie zaspokojono najpilniejsze potrzeby, lecz obu miastom przypadło jeszcze w udziale trudne zadanie spłaty owych sum oraz troska o licznie pozostawione sieroty. Epidemia cholery w Szczytnie pochłonęła 57 ofiar. Burmistrz Jakub Kowalewski przez cały ten czas robił wszystko, by jak najbardziej minimalizować straty. Mimo różnych przeciwności, jakie stawiało mu życie, pchnął Szczytno na drogę rozwoju i na długo pozostał w pamięci mieszkańców naszego miasta. Zmarł w1839 roku, przeżywszy 52 lata.

środa, 7 lutego 2018

Zdrowie wyssane z mlekiem matki

Mleko matki jest najlepszym możliwym pokarmem dla noworodków. Mleko modyfikowane, mimo, że jest coraz bardziej technologicznie "doskonałe" jest tylko jego niedoskonałym odwzorowaniem.

Karmione piersią dzieci są po prostu zdrowsze - matka przekazuje im w mleku przeciwciała klasy IgA, zwalczające szkodliwe drobnoustroje (limfocyty noworodkowe praktycznie nie produkują IgA)Szczególnie bogata w IgA jest siara (colostrum), tj. mleko wydzielane w pierwszych godzinach i dniach po porodzie. Według wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia mleko matki powinno być podawane dziecku przez co najmniej pół roku. Szczególnie narażone na infekcje są w okresie pomiędzy drugim a szóstym miesiącem życia, kiedy to poziom matczynych IgG w surowicy raptownie spada, a produkcja własnych IgG jest jeszcze znacznie ograniczona.
Dzieci karmione piersią rzadziej cierpią na infekcje dróg oddechowych, zatrucia. Jeżeli dziecko cieszy się dobrym zdrowiem, to jednocześnie ma większe szanse, aby się prawidłowo rozwijać, także intelektualnie. 

Oprócz walorów zdrowotnych, jakie niesie karmienie piersią trzeba uznać korzystny efekt psychologiczny. Zaspokojenie fizjologicznego odruchu szukania i ssania, kiedy to dziecko po pogłaskaniu np w policzek odwraca główkę, otwiera usta w poszukiwaniu jedzenia i nawet jeśli odnajdzie tylko palec, zaczyna go mocno ssać, co świadczy o prawidłowym rozwoju dziecka, o jego prawidłowej reakcji na bodźce, a współpraca pomiędzy matką i oseskiem wzmacnia więź, dziecko się uspokaja i nabiera poczucia bezpieczeństwa. Taki odruch trwa tylko do 3 miesiąca życia. 

Z badań naukowych opublikowanych w czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences” wynika, że tłuszcz zawarty w mleku kobiety, jest przetwarzany w korzystne dla organizmu tłuszcze wielonienasycone, stanowiące niezbędną pożywkę dla mózgu oseska. Dzieje się to za sprawą genu FADS2 kodującego wytwarzanie enzymu, który ma zdolność przetwarzania tłuszczowych składników mleka matki w tłuszcze wielonienasycone.
Mleko matki to najbardziej wartościowy, pod względem odżywczym, pokarm dla niemowlęcia, jest naturalnie bogate w długołańcuchowe wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Szczególnie istotne dla rozwoju dziecka są dwa z nich: DHA (dokozaheksanowy) i ARA (arachidonowy). 
DHA (należący do rodziny omega 3) jest niezbędny dla komórek siatkówki oka oraz całego układu nerwowego. Niedobór DHA może spowodować spowolnienie dojrzewania mózgu i hamować rozwój intelektualny i psychoruchowy dziecka, wzrost podatności na zakażenia bakteryjne. ARA (należący do rodziny omega 6) jest kluczowym składnikiem błon komórkowych i prekursorem różnych mediatorów chemicznych.

Niemowlęta urodzone o czasie i karmione piersią otrzymują wszystko, czego im potrzeba do optymalnego rozwoju mózgu i narządu wzroku. Pierwszych kilka miesięcy życia odgrywa podstawową rolę dla rozwoju narządu wzroku. Rozwój oka rozpoczyna się w trakcie życia płodowego, a wzrok zaczyna stopniowo funkcjonować od narodzin. W trakcie pierwszego roku życia organizm dziecka tworzy elementy narządu wzroku pozwalające na rozwój jego sprawności. Dopiero w wieku około 4–5 lat zdolność widzenia dzieci staje się porównywalna ze zdolnością widzenia osoby dorosłej.
Niską ostrość widzenia u noworodków wyjaśnić można nieprawidłowością funkcjonowania gałki ocznej, która uniemożliwia dziecku precyzyjne skupianie promieni światła na siatkówce, a także niedojrzałością siatkówki i dróg wzrokowych. Dojrzewanie dróg wzrokowych jest kluczem do przekazywania informacji uzyskiwanych przez siatkówkę do kory potylicznej mózgu, gdzie są one przetwarzane. Dlatego tak istotne znaczenie ma zapewnienie prawidłowego rozwoju dróg wzrokowych u niemowląt, wystarczy nawet bardzo drobne zachwianie równowagi w tym układzie i rozwój narządu wzroku dziecka może zostać zaburzony.
DHA – dlaczego jest tak ważny?
Kwas dokozaheksaenowy (DHA) to wielonienasycony kwas tłuszczowy z grupy omega-3. Kwasy z tej grupy pełnią liczne role metaboliczne i budulcowe. Nie wszystkie są jednak równoważne. Wbrew powszechnemu przekonaniu, kwasu alfa-linolenowego, chociaż jest prekursorem linii omega 3, nie uważa się za najważniejszy pod względem wpływu na dojrzewanie narządu wzroku u niemowlęcia. Z dietą muszą być również dostarczane jego pochodne, długołańcuchowe wielonienasycone kwasy tłuszczowe (LCPUFA - long chain polyunsaturated fatty acids), takie jak kwas dokozaheksaenowy (DHA), gdyż u człowieka przekształcane jest w niego mniej niż 1% kwasu alfa-linolenowego. Zapotrzebowanie na DHA u człowieka dorosłego można uznać za wysokie, a u niemowląt jest nawet jeszcze wyższe.

DHA jest składnikiem, który występuje w największym stężeniu w korze mózgowej i w siatkówce oka. Wzrost tej pierwszej jest najszybszy w ostatnim trymestrze ciąży i w trakcie pierwszych dwóch lat życia. Aby upewnić się, że matka będzie mogła zaspokoić wysokie zapotrzebowanie jej dziecka, natura ustanowiła dwa mechanizmy. Pierwszy występuje w trakcie ciąży, w łożysku, które transportuje DHA w szybszym tempie niż inne kwasy tłuszczowe mobilizowane w celu odżywienia płodu. Drugi wiąże się z mlekiem matki, które jest naturalnie bogate w długołańcuchowe wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Ilość DHA jest zmienna w zależności od diety matki i stanowi przeciętnie 0,3% wszystkich kwasów tłuszczowych występujących w mleku. Ilość ta uważana jest za optymalną do zaspokojenia potrzeb rozwijającego się niemowlęcia.
Enfamil Premium to jedyne dostępne na polskim rynku mleko modyfikowane, które zawiera kwas DHA (dokozaheksanowy) na poziomie 0,3%.

Alergia pokarmowa należy do stosunkowo rzadkich przyczyn zmian skórnych u dzieci w 1. roku życia, zwłaszcza tych karmionych piersią.
Skóra noworodków i niemowląt do 3. roku życia jest niedojrzała, brak bariery ochronnej i termoregulacyjnej może wywołać zmiany dermatologiczne, zwłaszcza u dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym na bazie mleka krowiego. 
Wiadomo, że mleko matki nie uczula, jeśli zdarzają się reakcje alergiczne, to głównie z powodu jakiegoś składnika diety. W takim przypadku wystarczy, że kobieta zmieni dietę i alergia ustąpi.

Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) opiniuje informacje
zamieszczane na etykietach, że produkt lub jego składnik wpływa pozytywnie na zdrowie.

EFSA stwierdził, że dowody naukowe uzyskane na podstawie badań z LIPILEM, czyli unikatową mieszanką kwasów tłuszczowych zawierającą 0,3% DHA, potwierdzają korzystny wpływ DHA na tym poziomie na rozwój narządu wzroku niemowląt.
Na podstawie danych przedstawionych przez firmę Mead Johnson Nutrition, tj. 43 publikacji naukowych, uznanych za istotne dla oświadczenia zdrowotnego, EFSA wydała opinię, że „potwierdzono związek przyczynowo – skutkowy pomiędzy spożywaniem mieszanki mlecznej dla niemowląt i mleka następnego z dodatkiem DHA w stężeniu odpowiadającym około 0,3% całkowitej ilości kwasów tłuszczowych, a czynnością narządu wzroku w 12 miesiącu życia u niemowląt urodzonych w terminie i karmionych mieszanką mleczną do 12 miesiąca życia oraz dzieci karmionych piersią, które otrzymywały te produkty od chwili odstawienia od piersi do 12 miesiąca życia”.
Korzystny wpływ DHA na rozwój narządu wzroku został oficjalnie potwierdzony przez EFSA, dlatego firma Mead Johnson Nutrition, jako pierwszy i jedyny producent mleka modyfikowanego, może, po zatwierdzeniu przez Komisję Europejską, zamieszczać na etykietach swoich produktów Enfamil Premium powyższe oświadczenie zdrowotne. Dotyczy to także wszystkich przekazów promocyjnych skierowanych do konsumentów. Jedynie mleko modyfikowane Enfamil Premium, zawiera kwasy tłuszczowe DHA na poziomie 0,3%.


Źródło:
Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA)
potwierdza, że mleko z dodatkiem kwasu tłuszczowego DHA
na poziomie 0,3% korzystnie wpływa na rozwój wzroku u
niemowląt - część II - Opracowanie Beata Feldman. https://esculap.com/publication/128672

piątek, 22 września 2017

Zakażenia układu moczowego (ZUM) w ciąży

Okres ciąży stwarza korzystne warunki sprzyjające intensywnemu namnażaniu drobnoustrojów w środowisku pochwy. Zmiany zachodzące w układzie moczowym podczas prawidłowej ciąży są zazwyczaj przejściowe i mają charakter anatomiczno-czynnościowy. Procesy te wynikają z mechanicznego ucisku dróg moczowych przez powiększającą się macicę, zachodzących w ciąży zmian hormonalnych (wzrost stężenia progesteronu) oraz zmian hemodynamicznych. 
Zakażenie układu moczowego (ZUM) w ciąży może być groźne dla kobiet ciężarnych, a w konsekwencji  także może być groźną przyczyną tzw. wczesnego zakażenia w pierwszym tygodniu życia dziecka, wywołując zapalenie dróg moczowych, wsierdzia, układu oddechowego, zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych, a nawet posocznicę.

Zakażenia układu moczowego (ZUM) w ciąży, zarówno dolnego, jak i górnego jego odcinka, stanowią poważny problem kliniczny. Głównym patogenem ZUM w ciąży są bakterie z grupy Enterobacteriaceae, w tym Escherichia coli odpowiedzialna za 63–85% infekcji. Rzadziej spotyka się zakażenia wywołane przez Klebsiella pneumoniae (ok. 8%), gronkowce (Staphylococcus > 15%, w tym S. aureus > 8%) i paciorkowce z grupy B (do 10%). Należy wspomnieć również o drożdżakach.
W przypadku paciorkowców z grupy B: patogenem powodującym groźne w skutkach zakażenia noworodków jest β-hemolizujący paciorkowiec Streptococcus agalactiae, skrótowo nazywanym GBS. GBS występują jako flora komensalna w przewodzie pokarmowym oraz układzie moczowo-płciowym osób dorosłych, a u ok. 10-30% zdrowych kobiet w pochwie nie manifestując żadnych objawów stanu zapalnego. 



Ze względu na łatwość przemieszczania się bakterii drogą wstępującą do górnych pięter układu moczowego, wywołaną fizjologicznymi zmianami anatomiczno-czynnościowymi w ciąży, podstawową zasadą w zapobieganiu ZUM jest wczesne rozpoznawanie i leczenie bezobjawowej bakteriurii.

Dla zwiększenia wykrywalności bakteriurii bezobjawowej wykonuje się rutynowe posiewy moczu pomiędzy 12. a 16. tygodniem ciąży lub przy pierwszej wizycie prenatalnej, a w przypadku stwierdzenia wyniku dodatniego – także rutynowo jeden raz w miesiącu do końca ciąży.


Leczenie ZUM w ciąży wymaga ostrożności i znajomości działania leków na płód, gdyż część z nich zagraża jego bezpieczeństwu. 
Nie można stosować antybiotyków, jak to się często zdarza jedynie na podstawie wyników ogólnego badania moczu. Nie znamy czynnika etiologicznego, ani czy bakteriuria jest znamienna czy nieznamienna, a to ma istotne znaczenie w interpretacji wyników. Bakteriomocz poniżej 1000 komórek/1ml (103CFU/ml) uważa się za bakteriurię nieznamienną. Wyjątkiem są wyhodowane w moczu pałeczki ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa, których obecność niezależnie od liczby bakterii, świadczy o ZUM. W próbkach moczu obecne mogą być więcej niż dwa różne typy bakterii, których w badaniu ogólnym nie można rozróżnić, wynik świadczy, że prawdopodobnie materiał jest zanieczyszczony, nieprawidłowo pobrany, wobec czego należy badanie powtórzyć. A nie leczyć w ciemno!
Nie ma też możliwości wykonania testu Goulda, by sprawdzić i określić czy w badanej próbce moczu znajdują się czynniki zahamowania wzrostu dla bakterii Gram (+) i Gram (-). Ma to istotne znaczenie dla prawidłowej interpretacji wyniku, gdy wynik jest ujemny lub wątpliwy. To samo dotyczy posiewów na uricultach. Również Testy paskowe stosowane do badań przesiewowych nie są wystarczająco czułe, aby wykryć bakteriurię mniejszą niż 10komórek w 1 ml moczu.
Błędem lekarskim jest również nie poinformowanie pacjentki o prawidłowym sposobie pobrania próbki moczu, zarówno do badań ogólnych, jak i posiewów bakteriologicznych (sterylny pojemnik, pierwszy poranny mocz, środkowy strumień, prawidłowe podmycie się, szybkie dostarczenie próbki do laboratorium).
Zalecenia dotyczące rozpoznawania, leczenia i kontroli bakteryjnej kobiet w ciąży zostały opracowane przez Infectious Diseases Society of America (IDSA) i opublikowane w 2005 r., a dotyczące bezobjawowej bakteriurii także przez US Preventive Services Task Force w 2008.
Dobór leku przeciwbakteryjnego w leczeniu ZUM u ciężarnej jest więc uzależniony od: bezpieczeństwa jego stosowania, okresu ciąży, wyniku posiewu moczu, ciężkości zakażenia i wydolności nerek. 

Podsumowanie
Wszystkie ZUM (bezobjawowe i objawowe) występujące u kobiet w ciąży wymagają leczenia przeciwbakteryjnego. Leczenie należy prowadzić zgodnie z antybiogramem.


Źródło:
Zakażenia układu moczowego (ZUM) w ciąży. 2015-05-18
Dr n. med. Monika Wieliczko, dr n. med. Mariusz Mieczkowski
Katedra i Klinika Nefrologii, Dializoterapii i Chorób Wewnętrznych WUM
Kierownik Kliniki:
prof. dr hab. n. med. Joanna Matuszkiewicz-Rowińska

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...